Informacja na temat tego, że WHO szuka nowej nazwy dla małpiej ospy, której liczne przypadki wykrywane są obecnie w Europie, pojawiła się po tym jak ponad 30 naukowców zaapelowało w ubiegłym tygodniu o "pilne znalezienie niedyskryminującej i niestygmatyzującej" nazwy dla wirusa i choroby, którą wywołuje.
Według naukowców nazwa wiążąca wirus z Afryką jest "nieprecyzyjna i dyskryminująca".
Naukowcy sugerują, by zamiast terminu małpia ospa zacząć stosować nazwę hMPXV (skrót od określenia "ludzki wirus małpiej ospy" - ang. human monkeypox virus).
Czytaj więcej
- Doświadczenie uczy nas, że gdybyśmy nawet wprowadzili w ogromnej skali restrykcje dotyczące ograniczenia kontaktu, to choroby zakaźne potrafią omijać te bariery - powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski, pytany w Interii o scenariusz, w którym jesienią nałożą się siebie małpa ospa i koronawirus. Minister ocenił, że nawet, jeżeli dojdzie do "pewnego nałożenia się chorób", to ryzyko powtórzenia się "scenariusza pandemii" jest bardzo niskie.
W ostatnich tygodniach w Europie i na innych kontynentach (m.in. w Ameryce Północnej i Australii) wykryto ok. 1,6 tys. przypadków małpiej ospy, która dotąd była chorobą endemiczną występującą niemal wyłącznie w Afryce. Poza Afryką żadne z wykrytych zakażeń nie zakończyło się śmiercią chorego.
W przyszłym tygodniu WHO ma zorganizować nadzwyczajne spotkanie, aby ustalić czy szerzenie się małpiej ospy należy sklasyfikować jako zagrożenie dla zdrowia publicznego o skali międzynarodowej.
Naukowcy sugerują, by zamiast terminu małpia ospa zacząć stosować nazwę hMPXV
W przeszłości taki poziom ostrzeżenia WHO wydała tylko w przypadku pięciu chorób - świńskiej grypy, polio, Eboli, Zika i COVID-19.
Szef WHO, Tedros Adhanom Ghebreyesus stwierdził, że wzrost liczby zakażeń małpią ospą jest "niezwykły i niepokojący".
Małpia ospa wywoływana jest przez wirusa małpiej ospy, który należy do tej samej grupy wirusów, co wirus ospy prawdziwej. Małpia ospa ma jednak łagodniejszy przebieg od ospy prawdziwej.