Reklama

Nowa lista leków refundowanych nie powinna wymuszać zmian w terapii

Stefan Bogusławski, prezes Sequence HC Partners.

Publikacja: 18.07.2016 18:07

Nowa lista leków refundowanych nie powinna wymuszać zmian w terapii

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Jak można pozyskać środki na optymalizację polityki lekowej i racjonalnie je wykorzystać?

Stefan Bogusławski: Wydatki publiczne na leki są w Polsce na niezwykle niskim poziomie w porównaniu z krajami UE i OECD. Skromny budżet zarówno na leki, jak i świadczenia wymusza na Ministerstwie Zdrowia trwanie w trudnym dylemacie – czy finansować szerzej tanie terapie na rynku aptecznym, głównie generyczne, czy refundować nowe, zazwyczaj bardzo kosztowne terapie specjalistyczne, np. w onkologii. Bez istotnego i szybkiego zwiększenia środków duże zmiany są trudne.

W ostatnich miesiącach Sejm uchwalił prawo pozwalające przeznaczyć rzeczywiście duże sumy na likwidację dopłat do leków ponoszonych przez pacjentów 75+. To prawda, że wiele osób starszych jest bardzo obciążonych kosztami dopłat i dla części z nich dostępność farmakoterapii znacząco wzrośnie w wyniku tych zmian.

Efektywność nowego prawa będzie można ocenić, dopiero gdy powstanie pierwsza lista. Istnieje jednak spore ryzyko, że ustawa 75+ będzie premiowała dostęp do leków, do których dopłaty i tak są niskie. Tymczasem w systemie powinno się przede wszystkim finansować dostęp do leków w sytuacji, gdy wysoka dopłata stanowi barierę lub gdy całkowita kwota dopłat konkretnego pacjenta do wszystkich kupowanych przezeń leków znacząco obciąża jego budżet. Dobrze, że nowe fundusze się pojawiły, niedługi czas pokaże, jak efektywnie będą one wykorzystane.

Czy nieujęcie wszystkich odpowiedników, lecz tylko wybranych przez MZ molekuł, nie spowoduje zagrożenia dostępu do leków z listy 75+, w szczególności w małych miejscowościach?

Reklama
Reklama

Listę „S", produktów dostępnych bezpłatnie dla pacjentów 75+, można skonstruować w ramach dostępnego budżetu na wiele sposobów. Myślę, że głównym zamiarem powinno tu być finansowanie leków droższych dla pacjenta w ramach tych jednostek chorobowych, którym towarzyszą inne schorzenia i komplikacje, co podnosi całkowite wydatki w aptece.

Równocześnie lista „S" powinna dawać pacjentowi rozsądną gwarancję fizycznej dostępności leku w aptece i nie może wymuszać zmian terapii z powodów finansowych – zwłaszcza zmian substancji czynnej, choć nawet zmiany marek leków w ramach substancji czynnej mogą być trudne do zaakceptowania przez osoby starsze. Uważam zatem, że lepiej finansować mniej jednostek chorobowych, ale w dużym zakresie produktów, niż wiele schorzeń w ograniczonym zakresie produktowym.

Czy wystarczy środków na dopłaty do leków z listy 30 i 50 proc.?

Wysokość kosztów dla systemu zależy od konstrukcji listy „S" w sensie zakresu schorzeń i substancji czynnych nią objętych i w sensie doboru produktów w ramach jednej substancji czynnej czy też grupy limitowej. Gdyby finansować wyłącznie produkty z listy 30 proc. i 50 proc., to obecnie zagwarantowane środki wystarczyłyby na dopłaty do wszystkich produktów dla wszystkich pacjentów powyżej 75. roku życia, którym te leki przepisywaliby lekarze POZ. Jednak taka struktura finansowania jest mało prawdopodobna i zapewne byłaby suboptymalna z punktu widzenia płatnika. Wiele schorzeń przewlekłych jest leczonych lekami z listy ryczałtowej i nie sądzę, żeby MZ zdecydowało się na zupełną rezygnację z finansowania produktów z tej listy.

Zdrowie
Sondaż: Ochrona zdrowia za dopłatą? Większość Polaków na nie
Zdrowie
Potrzebne nowe źródła finansowania ochrony zdrowia. Będzie reforma w KRUS?
Zdrowie
Będzie reforma systemu ochrony zdrowia? Znamy propozycje PSL
Zdrowie
„Orły Zdrowia” przyznane po raz pierwszy
Zdrowie
Czy zaburzenia tarczycy w ciąży mogą wpływać na ryzyko spektrum autyzmu? Wyniki nowego badania
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama