Myślałem, że piszę książkę dla pacjentów, a okazała się także potrzebna lekarzom dzięki swojemu szerokiemu spojrzeniu na temat.
Dlaczego w podtytule książki są „jadowite węże ?w koszyku"? Co to za leczenie, skoro chory nadal ma do czynienia z jadowitymi wężami?
Tego sformułowania użył jeden z amerykańskich onkologów podczas kongresu hematologów w Atlancie. Miałem okazję z nim rozmawiać. Użył go w odniesieniu do szpiczaka mnogiego, który jeszcze niedawno był chorobą śmiertelną, podobnie jak czerniak. Dziś coraz śmielej się mówi, że jest to choroba przewlekła, z którą można żyć. To często życie z jadowitymi wężami, ale życie.
Węże są pilnowane przez lekarzy, żeby nie wypełzły, a gdy znajdą gdzieś dziurę, można z powrotem przepędzić je do koszyka. Podobnie jest z wieloma innymi chorobami nowotworowymi, z czerniakiem, białaczką szpikową, rakiem piersi, rakiem nerki i wieloma innymi. Choć wciąż są nowotwory, z którymi onkolodzy sobie nie radzą, np. z rakiem trzustki, na który zmarł Steve Jobs.
Kiedy będziemy mogli powiedzieć, że jesteśmy w stanie wyleczyć raka?
Trzeba byłoby zabić jadowite węże. Na razie nie jest to możliwe i nie o to toczy się walka z rakiem. Onkolodzy chcą, żeby z rakiem było tak, jak jest z cukrzycą, żeby była to choroba, z którą można żyć. Z przewlekłą białaczką szpikową można żyć już 20–30 lat, równie długo jak z cukrzycą. Pojawiła się nawet nadzieja, że przez wiele lat będą mogli żyć chorzy z rakiem z przerzutami. To byłby wielki przełom. Taką nadzieję daje immunoterapia pobudzająca układ immunologiczny do walki z rozsianymi w organizmie komórkami nowotworowymi.