Większość rektorów nie zamierza rezygnować z płatnych poprawek. Uważają, że student, podpisując z uczelnią umowę, zgadza się na proponowane warunki.
– Przestaje się na nie zgadzać podczas sesji, do której się nie przygotował – oburza się jeden z rektorów prywatnej uczelni. – Uzależniamy swoje funkcjonowanie od wpływów z czesnego i innych opłat. Jeśli nie będziemy mogli ich pobierać, to koszty poniosą wszyscy studenci, bo zwiększy się czesne – tłumaczy prorektor Wyższej Szkoły Umiejętności Społecznych Krzysztof Lewandowski.
Według studentów uczelnie skupiają się na prowadzeniu biznesu, traktują ich jak klientów, którzy za wszystko muszą płacić.
– Dostajemy skargi, że studenci są oblewani na egzaminach, by uczelnia mogła zarobić na poprawkach – mówi Leszek Cieśla, przewodniczący studenckiego parlamentu. Wyższa Szkoła Finansów i Zarządzania w Białymstoku podliczyła, ile straciłaby na likwidacji opłat za poprawki: 60 tys. zł rocznie.
Parlament Studentów RP w zeszłym roku wystosował pismo do ministra nauki i szkolnictwa wyższego Michała Sewertyńskiego z żądaniem, by polecił rektorom znieść opłaty za powtórne egzaminy i zwrócić studentom nienależne opłaty. W listopadzie 2007 r. ustępujący minister napisał do rektorów: „Kwestia ta jest materią ustawową i nie może być w inny sposób uregulowana w aktach wewnętrznych wydanych przez uczelnie”. Większość niepaństwowych szkół uznaje list za zamach na swoje finanse. „Czy minister Sewertyński zwróci studentom opłaty za egzaminy poprawkowe?” – tytułuje swoje stanowisko Konferencja Rektorów Zawodowych Szkół Polskich. Prof. Jerzy Malec, przewodniczący, tłumaczy, że ustawa wymienia jedynie opłaty, jakie mogą pobierać uczelnie publiczne, a co do szkół prywatnych zastrzega tylko, że zasady te określa organ wskazany w statucie uczelni (art. 9 ust. 4). Od ubiegłego roku akademickiego muszą one znaleźć odzwierciedlenie w pisemnej umowie z każdym nowym studentem. Ponadto wyższe szkoły mają obowiązek wysyłać do ministerstwa regulamin, w którym są szczegółowe informacje o wszystkich opłatach, także za egzamin poprawkowy.
– Dotychczas ministerstwo nie kwestionowało tych dokumentów – mówi Małgorzata Wróblewska, kanclerz Wyższej Szkoły Nauk Humanistycznych i Dziennikarstwa.