Przeciwko adwokatowi Jerzemu P. wszczęto postępowanie dyscyplinarne po tym, gdy sąd warunkowo umorzył wobec niego proces karny.
W czerwcu 2008 r. podczas rozmowy telefonicznej z dwiema pracownicami Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie ów członek palestry obraził je najbardziej wulgarnymi słowami tylko dlatego, że przekazały mu wezwanie do przyjścia na przesłuchanie w związku z toczącą się sprawą dyscyplinarną. W tym czasie nie odbierał też poleconych listów od rady.
W reakcji na te zachowania wszczęto przeciwko niemu kolejną dyscyplinarkę. Rzecznik dyscyplinarny zarzucił mu, że naruszył godność zawodu oraz obowiązek stawienia się na każde wezwanie władz samorządu i udzielenia im żądanych wyjaśnień.
Sąd dyscyplinarny uznał go za winnego naruszeń prawa o adwokaturze oraz zasad etycznych. Wcześniejszą sprawę umorzył ze względu na przedawnienie. Wymierzył mu karę pieniężną w wysokości 50 miesięcznych składek korporacyjnych (10 750 zł).
Odwołując się do Wyższego Sądu Dyscyplinarnego, adwokat podważał wyrok jako wyjątkowo niesprawiedliwy, a karę jako rażąco wysoką. WSD nie zmienił jednak orzeczenia, więc adwokat złożył kasację do Sądu Najwyższego.