Reklama
Rozwiń

Rozmowa Ewy Usowicz z Krzysztofem Piesiewiczem

Chciałbym żeby proces się wreszcie skończył - mówi mecenas Krzysztof Piesiewicz w poruszającym wywiadzie, jaki przeprowadziła Ewa Usowicz

Publikacja: 18.07.2011 05:05

Rozmowa Ewy Usowicz z Krzysztofem Piesiewiczem

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Ostałowski

Zaszył się pan kompletnie po tzw. sprawie Piesiewicza. Co pan robił w tym czasie?

Odpowiada mecenas Krzysztof Piesiewicz:

Przez pierwsze miesiące byłem w kompletnym szoku, nie mogłem zrozumieć, dlaczego ktoś mi to zrobił. Długo i profesjonalnie przygotowywał. Chorowałem...

Reklama
Reklama

Miał pan takie momenty, kiedy nie chciał już dalej żyć?

Tak, dziś wiem, że godność jest niekiedy ważniejsza niż życie. Ale nie rozmawiajmy o tym. Cięcie!

Skoro przechodzimy na nomenklaturę filmową, to czy tworzył pan coś w czasie „zaszycia"?

Tak, dopracowałem scenariusze „Wiary" i „Miłości". Ale nie mam już radości z pisania scenariuszy, chętnie stworzyłbym tylko coś do teatru. W ogóle chcę po prostu pisać bez posiłkowania się tą całą maszynerią produkcyjną i tymi, którzy ją finansują.

Reklama
Reklama

Kiedy zapadnie wyrok w sprawie szantażystów?

Sąd wyznaczył kolejną rozprawę na 25 sierpnia, wtedy powinny być mowy końcowe. Wszystkie dowody zostały już przeprowadzone. Zmęczony jestem tą sprawą, chciałbym, żeby proces się wreszcie zakończył.

Był pan przez całe lata obrońcą, ale też oskarżycielem posiłkowym, tak jak w sprawie Popiełuszki. Teraz występuje pan w charakterze pokrzywdzonego, a może się okazać, że wkrótce oskarżonego w sprawie o narkotyki. Zmienił się pański punkt siedzenia na sali sądowej. Czy także punkt widzenia na tę salę, na proces...

Na sali sądowej byłem tylko raz, gdy musiałem złożyć zeznania w charakterze pokrzywdzonego. Przez długi czas moja kondycja była na tyle kiepska, że nie byłem w stanie spojrzeć na oskarżonych, czytać dokumentów związanych ze sprawą. Z tej perspektywy tym bardziej doceniam rolę i pomoc mądrego adwokata. Doceniam fakt, że sąd rozpatruje sprawę przy drzwiach zamkniętych. Gdyby było inaczej, kontynuowałby zamiary sprawców.

Reklama
Reklama

Jeśli szantażyści zostaną skazani, to przyniesie to panu jakąś ulgę, oczyszczenie, odwet?

Nie czuję kompletnie nic.

Nic a nic?

Nic. Kompletna pustka. Chcę tylko, by ta sprawa się skończyła.

Reklama
Reklama

Nie pokazuje się pan publicznie. Boi się pan reakcji ludzi?

Nie, bo spotykam się z ogromną życzliwością obcych ludzi. Dostaję ogromną ilość e-maili z wyrazami wsparcia, choć bywa, że te e-maile mnie zadziwiają.

Z jakiego powodu?

Reklama
Reklama

Ludzie piszą mniej więcej w takim duchu: „Nie interesuje mnie pana prywatne życie, to wyłącznie pana sprawa. I tak pana cenię, życzę wszystkiego dobrego". Rzecz w tym, że te sfilmowane przebieranki to nie jest moje prywatne życie! To perfidna ustawka zaplanowana przez szantażystów. W pewnym momencie nie kierowałem już swoim postępowaniem w sposób świadomy. Mogli robić, co chcieli.

Wielokrotnie słyszałam opinie dotyczące tej sprawy, które można by streścić następująco: sfera obyczajowa tej afery wcale mnie jakoś specjalnie nie emocjonuje, ale przekonywanie przez Piesiewicza, że wciągał nosem leki, jest beznadziejne...

A ja już wielokrotnie to tłumaczyłem i nie chcę wyjaśniać po raz kolejny. Ta sprawa trwa i jestem w niej ofiarą! Ci, którzy debatują o immunitecie, niech się lepiej głębiej nad nim zastanowią. Bo jest instytucja immunitetu, ale i instytucja prowokacji.

Zobacz cały wywiad z Krzysztofem Piesiewiczem

Reklama
Reklama

Zaszył się pan kompletnie po tzw. sprawie Piesiewicza. Co pan robił w tym czasie?

Odpowiada mecenas Krzysztof Piesiewicz:

Pozostało jeszcze 97% artykułu
Reklama
Sądy i trybunały
Coraz więcej wakatów w Trybunale Konstytucyjnym. Prawnicy mówią, co trzeba zrobić
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Zawody prawnicze
Rząd zmieni przepisy o zawodach adwokata i radcy. Projekt po wakacjach
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Podatki
Rodzic może stracić ulgi w PIT, jeśli dziecko za dużo zarobi
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama