Zgodnie z najnowszym raportem wojewodów, który spłynął do Ministerstwa Zdrowia, w Polsce są 83 szpitale ze 105 oddziałami zakaźnymi i blisko 2,5 tys. łóżek „zakaźnych". Jeśli dodać do tego kolejne blisko 500 łóżek obserwacyjno-zakaźnych, łącznie jest ich 2977 – wynika z informacji resortu. – Mamy w pełni zabezpieczone potrzeby pod możliwy wzrost zarażeń koronawirusem – zapewnia rzecznik ministerstwa Wojciech Andrusiewicz.
Zdaniem specjalistów od chorób zakaźnych może to jednak nie wystarczyć:
– Mówienie, że na oddziałach zakaźnych mamy blisko 3 tys. łóżek, jest nieporozumieniem, bo to znaczy, że w razie epidemii dysponujemy tylko tysiącem miejsc. Żelazną zasadą jest, że każdy chory – czy to na obserwacji, czy w kwarantannie, czy też z już potwierdzonym zakażeniem – powinien mieć osobną salę – mówi prof. Robert Flisiak, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.
Czytaj także: W projekcie ustawy ws. koronawirusa zabrakło pielęgniarek
– Wbrew opiniom wypowiedzianym ostatnio z mównicy Sejmu liczba zakażeń wirusowym zapaleniem wątroby typu C (HCV) wcale nie jest szczątkowa. Mamy 150 tys. zakażonych HCV – w większości tego nieświadomych. Tymczasem z wirusem Covid-19 jest tylko jeden – podkreśla prof. Flisiak.