Dystrybucja węgla ma być zadaniem zleconym z zakresu administracji rządowej o charakterze fakultatywnym. Ale już tu są wątpliwości, czy nie chodzi o nowy narzucany obowiązek na gminy. Zadaniem gmin wiejskich i miejskich miałoby być zebranie od mieszkańców informacji na temat ich zapotrzebowania na węgiel, wybór podmiotu, który w imieniu gminy będzie odbierał węgiel z punktów dystrybucyjnych, a następnie sprzedawał mieszkańcom po cenie ustalonej z samorządem.
– Samorządy zajmują się ostatnio różnymi sprawami, pandemią, uchodźcami, przywykły do nadzwyczajnych zadań i dajemy sobie radę, ale w tej sprawie nie ma żadnych argumentów, by dystrybucją węgla czy opału zajmowały się samorządy – mówi „Rz” Zygmunt Frankiewicz, senator, prezes Związku Miast Polskich, były prezydent Gliwic. I dodaje, że w tej branży dystrybucyjnej pracuje 100 tys. osób. Mają sprzęt, doświadczenie, a grozi im wysłanie na bruk, tymczasem samorządy musiałyby to wszystko organizować nieraz od podstaw.
Czytaj więcej
Rząd nie ma prawa narzucać samorządom zadań, których nie ma w ustawie, np. zapewnienia opału mieszkańcom.
A co mówi w tym zakresie konstytucja? Jej art. 166 i 167 stanowią, że jeżeli wynika to z uzasadnionych potrzeb państwa, ustawa może zlecić jednostkom samorządu terytorialnego wykonywanie innych zadań publicznych. Jednostkom samorządu zapewnia się zaś udział w dochodach publicznych odpowiednio do przypadających im zadań.
Zdaniem prof. Huberta Izdebskiego z Uniwersytetu SWPS koszty zadań zleconych nigdy nie są pokrywane w 100 proc. I choć nie znamy szczegółów projektu, to gmina jako pośrednik w dystrybucji węgla będzie prowadzić działalność poza dopuszczalną dla niej działalnością komunalną.