Ministerstwo Sportu i Turystyki zamierza utworzyć fundusz, na który biura podróży odprowadzałyby składkę od każdego wysłanego na urlop turysty. Ze zgromadzonych w ten sposób pieniędzy osoby, które wykupiły wycieczkę, a na nią nie wyjechały, otrzymają zwrot zapłaconej sumy, jeżeli organizator zbankrutuje.
Zgodnie z przygotowanym projektem założeń do ustawy Turystyczny Fundusz Gwarancyjny byłby zabezpieczeniem dodatkowym, obok dotychczasowych gwarancji bankowych lub ubezpieczeniowych. Środki z funduszu byłyby uruchamiane, tylko podstawowe zabezpieczenia finansowe nie starczyłyby na sprowadzenie klientów do kraju lub zwrot pieniędzy za niedoszłą do skutku imprezę.
– Gdy na rachunku funduszu nie będzie środków, realizacja zobowiązań nastąpi po napełnieniu lub uzupełnieniu konta do poziomu umożliwiającego pokrycie całości roszczeń. Jest również propozycja, aby fundusz mógł uzyskiwać środki z pożyczki z budżetu państwa lub bankowej – mówi Katarzyna Kochaniak, rzecznik prasowy ministerstwa.
Ustawa ma określać maksymalną kwotę składki na poziomie 30 zł od klienta korzystającego z lotów czarterowych. Za inny transport składka maksymalna wynosiłaby 20 zł. Kwota ma być elastyczna. Minister finansów określałby ją w zależności od zgromadzonych w funduszu środków i sytuacji na rynku. W projekcie założeń do ustawy przewidziano, że początkowo będzie wynosić 15 i 10 zł.
To fundusz, a nie marszałek województwa sprowadzi turystów do kraju