W jednej z piosenek „Sadzy” jest mowa o pływaniu wpław i zaskoczyła pani wszystkich albumem nagranym z hiphopowym producentem 1988.
Prawda jest taka, że kiepsko pływam, a mimo to zawsze skaczę na głęboką wodę. Lubię wyzwania i nieoczywiste wybory. Wolę płynąć pod prąd, aniżeli z nurtem. Teraz postanowiłam nagrać album bez planu i wcześniejszego kreowania postaci, by wejść bardziej w osobiste tematy, od czego wcześniej uciekałam i stroniłam. Oczywiście, zawsze starałam się w piosenkach przemycać sporo z mojego życia, ale to było zawoalowane. Również pisanie i śpiewanie po angielsku dawało większą szansę na mówienie o świecie z większym dystansem. Pisząc po polsku, też dbam o to, by historie były uniwersalne, by słuchacz mógł się w nie wkleić i utożsamić. „Sadza” jest przecież naszpikowana emocjami, i to takimi, które dotyczą wszystkich, bez względu na płeć i wiek.