Czytaj więcej
Mija rok od rozpoczęcia wojny na Ukrainie. 24 lutego 2022 roku Rosjanie rozpoczęli swoją inwazję. Ofensywa, która w ocenie Kremla, miała potrwać kilka dni, przerodziła się w długotrwały konflikt.
Czy Europa ma dzisiaj lidera?
Niemcy są zbyt podzielone wewnętrznie i kontestowane wewnątrz UE z uwagi na ich tradycyjne relacje z Rosją, by objąć dziś rolę przywódczą. Zresztą nie wiem, czy się specjalnie do tego palą. Emmanuel Macron próbuje być liderem, ale z niewielkim skutkiem. Pamiętamy, ile razy rozmawiał z Putinem i jak niewiele z tego wynikło. Wielka Brytania dysponuje najsilniejszą armią w Europie, ale pozostaje poza Unią, a jej rząd ma słabą legitymizację nawet we własnym kraju. Więc jeśli patrzymy na państwa, to trudno wskazać jedno wiodące. Już prędzej konkretnego człowieka.
Kogo na przykład?
Taką postacią był w pewnym momencie włoski premier Mario Draghi. Pamiętamy, jak pojechał z Macronem i Olafem Scholzem do Ukrainy i właściwie to on formułował stanowisko europejskie. Ale ostatni rok pokazał, jak już wiele razy w historii bywało, że liderem Europy są de facto (bo nie de iure) Stany Zjednoczone. Mają nieformalne miejsce decyzyjne za stołem europejskim. Problem w tym, że my nie wiemy, czy strategiczne priorytety USA w przyszłości się nie zmienią. Rządy prezydenta Donalda Trumpa pokazały, że może się to stać z dnia na dzień. Również sytuacja międzynarodowa może zmusić Amerykanów do zmiany; np. gdyby Chiny stały się bardziej asertywne w stosunku do Tajwanu czy innych krajów regionu, USA musiałyby zareagować. W kategoriach gospodarczych potęgą światową są bowiem Chiny, a nie Rosja.