„Politico" publikuje stanowisko przewodniczących pięciu frakcji Parlamentu Europejskiego ws. apelu do Rady Europejskiej, zbierającej się we wtorek. Apel dotyczy praworządności w Polsce i na Węgrzech. Zdaniem frakcji Rada lekceważy stanowisko PE w tej sprawie. Szczególnie chodzi o użycie art. 7. wobec Polski. Powinna być reakcja strony polskiej, czy będziemy ignorować stanowisko 80 proc. deputowanych?
Kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Ta publikacja pojawia się, gdy jesteśmy na finiszu – długim finiszu, bo to potrwa do jesieni – negocjacji ws. nowego siedmioletniego budżetu UE.
Rzeczywiście, długi finisz. Na razie nie ma żadnego porozumienia.
Tak, ale porozumienie budżetowe odnośnie do wieloletnich ram finansowych w zasadzie zawsze zapada kilka tygodni przed nowym, siedmioletnim budżetem. Można się więc go spodziewać jesienią tego roku. W tej chwili te negocjacje się dzieją. Chodzi o to, żeby zamiast dać pieniądze Polsce i Węgrom, dać je innym krajom. Po raz pierwszy w historii Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, EWG i UE zdarzyło się, że filozofia konstrukcji budżetu jest inna niż dotychczas. Te pieniądze się rozsmarowuje po całej UE, jak to określił jeden z polityków PO.
Jeżeli ponad 80 proc. eurodeputowanych, wśród których są przecież ci z krajów Grupy Wyszehradzkiej, a także polscy i węgierscy europosłowie, opowiada się za takim stanowiskiem, to może należałoby się zastanowić, dlaczego? Po co dawać pretekst do tego, by takie wystąpienia się pojawiały?