Komisji Europejskiej przewodzi niemiecki polityk, która kiedyś była lekarzem medycyny. Wszyscy się zastanawiają czy wyznaje maksymę Primum non nocere, czy zasadę co nas nie zabije to nas wzmocni? Jak w czasie pandemii i po niej będzie realizowana przez Ursule von der Leyen zapowiedź geopolitycznej Komisji Europejskiej?
Optymiści i euroentuzjaści wskazują, iż po pierwszych reakcjach na zasadzie ratuj się kto może i na własną rękę, rośnie obecnie współpraca i solidarność europejska. Mamy tego liczne przykłady w Europie: wzajemne podsyłanie sobie medykamentów i lekarzy. Optymiści oczekują, że ten nastrój współpracy zresetuje europejską ekonomię, która niebawem stanie się bardziej cyfrowa, oczywiście zielona i egalitarna. Może na wzór gospodarek państw skandynawskich. Czy jednak taka Europa stanie się liderem przemian światowych? Czy doprowadzi do wzmocnienia współpracy międzynarodowej, do umocnienia międzynarodowych instytucji i do stworzenia społeczeństw odpornych na przyszłe pandemie i kryzysy? W tym duchu należy odczytywać apel Ursuli von der Leyen i Charlesa Michela z ostatniego szczytu przywódców unijnych z 26 marca, o szybką, masową i skoordynowaną akcje globalną dla ratowania życia ludzi i światowej gospodarki.
Skoordynowana akcja wydaje się rozwiązaniem oczywistym. Jednak każda akcja na duża skalę wymaga dużych środków, zaufania i wspólnoty celów. Ostatnie spotkania przywódców europejskich pokazały, że nie ma zgody na generowanie funduszy. Co gorsze nadal utrzymują się skłonności do wykorzystania obecnego kryzysu do realizacji polityczno-ideologicznych celów integracji europejskiej. Tak jak po Brexicie nie doszło w elitach brukselskich do refleksji. Po wyjściu Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, brukselscy euro-biurokraci wołali o jeszcze więcej tego samego co zniechęciło Brytyjczyków do Unii. Zatem jeszcze ściślejsza Unia, czyli biurokratyczna władza scentralizowana w Brukseli kosztem prerogatyw państw członkowskich. I dzisiaj polityczne fora dyskusyjne w Brukseli są pełne nawoływań o koordynację działań zmierzającą do przekształcenia Unii w polityczny twór. Zawsze podkreślałem i przypominałem, że Unia nie jest klubem altruistów lecz instytucją stworzoną do realizacji narodowych interesów, a silniejsi mogą więcej. To też i wykorzystują obecny kryzys do realizowania swoich interesów lub powstrzymania innych w realizacji swoich. Gra wokół euro-obligacji dziś zwanymi korona obligacjami jest ilustracją gry interesów narodowych. Silniejsze ekonomicznie państwa strefy euro nie chcą gwarantować tych obligacji, które pozwoliłyby słabszym zaciągać tańsze kredyty.
Eurorealiści nie wierzą zatem, że po pandemii Europa może być silniejsza i może być liderem przemian. Pandemia nie zmienia geopolityki. Nierozwiązane przed pandemią kryzysy i konflikty wokół Europy nie rozwiązały się i nie zniknęły w czasie pandemii. Problemy Wschodniej Europy, Bliskiego Wschodu czy Afryki utrzymują się. Po ew. zwalczeniu pandemii w Europie będziemy nadal konfrontowani przez te same konflikty w europejskim otoczeniu.