[b]"Rz": Na płycie "Gracias", wydanej zokazji60-lecia pani obecności na scenie, znalazła się piosenka "Oque sera" śpiewana w duecie z Chico Buarque. Wcześniej był album nagrany z Marią Bethanią. Dała się pani porwać nastrojowi brazylijskich brzmień, nie rezygnując z kubańskich rytmów... [/b]
[b]Omara Portuondo:[/b] Brazylia i Kuba mają wiele wspólnego. Dotyczy to także muzyki. Niewolnicy sprowadzani z Afryki zarówno na Kubę, jak i do Brazylii pochodzili z tych samych regionów. Mamy takie samo poczucie rytmu. Ich muzyka była znana i ceniona między innymi dzięki temu, że na organizowane u nas festiwale międzynarodowe zapraszano wielu muzyków z Brazylii. Marię Bethanię poznałam wiele lat temu. Cieszę się, że mogłyśmy się w końcu spotkać, by zaśpiewać piosenki, które ona uznała za ciekawe. Nic nas nie dzieli, a rytmy kubańskie podobają się wszystkim Latynosom. Możliwość połączenia ich z brazylijskimi uznałam za bardzo interesującą propozycję.
[b]Chociaż była pani sławna już przed"Buena Vista Social Club", po płycie i po filmie Wendersa pani życie bardzo się chyba zmieniło. [/b]
Już wcześniej ciągle podróżowałam, także po krajach Europy. Najpierw z żeńskim kwartetem wokalnym Las D'Aida, na którego występy zawsze był duży popyt. Ale po tym, gdy zaproponowano mi udział w projekcie Buena Vista, rzeczywiście pracuję i podróżuję dużo więcej. Cieszę się też większym uznaniem i ludzie teraz znają mnie o wiele lepiej.
[b]Czy chodziła pani do klubu Buena Vista? [/b]