Muzykę mamy w genach

Omara Portuondo, kubańska gwiazda Buena Vista Social Club wystąpi w czwartek we Wrocławiu. W rozmowie z "Rz" opowiada o nowej płycie, miłości do Che Guevary i o tym, dlaczego nie opuściła Hawany

Publikacja: 28.11.2008 21:38

Muzykę mamy w genach

Foto: Materiały Promocyjne

[b]"Rz": Na płycie "Gracias", wydanej zokazji60-lecia pani obecności na scenie, znalazła się piosenka "Oque sera" śpiewana w duecie z Chico Buarque. Wcześniej był album nagrany z Marią Bethanią. Dała się pani porwać nastrojowi brazylijskich brzmień, nie rezygnując z kubańskich rytmów... [/b]

[b]Omara Portuondo:[/b] Brazylia i Kuba mają wiele wspólnego. Dotyczy to także muzyki. Niewolnicy sprowadzani z Afryki zarówno na Kubę, jak i do Brazylii pochodzili z tych samych regionów. Mamy takie samo poczucie rytmu. Ich muzyka była znana i ceniona między innymi dzięki temu, że na organizowane u nas festiwale międzynarodowe zapraszano wielu muzyków z Brazylii. Marię Bethanię poznałam wiele lat temu. Cieszę się, że mogłyśmy się w końcu spotkać, by zaśpiewać piosenki, które ona uznała za ciekawe. Nic nas nie dzieli, a rytmy kubańskie podobają się wszystkim Latynosom. Możliwość połączenia ich z brazylijskimi uznałam za bardzo interesującą propozycję.

[b]Chociaż była pani sławna już przed"Buena Vista Social Club", po płycie i po filmie Wendersa pani życie bardzo się chyba zmieniło. [/b]

Już wcześniej ciągle podróżowałam, także po krajach Europy. Najpierw z żeńskim kwartetem wokalnym Las D'Aida, na którego występy zawsze był duży popyt. Ale po tym, gdy zaproponowano mi udział w projekcie Buena Vista, rzeczywiście pracuję i podróżuję dużo więcej. Cieszę się też większym uznaniem i ludzie teraz znają mnie o wiele lepiej.

[b]Czy chodziła pani do klubu Buena Vista? [/b]

W czasie, kiedy urządzano tam fiesty, byłam za młoda. Ale mieszkałam w Hawanie i wiedziałam, że takie kluby towarzyskie istnieją. Grano tam muzykę, uprawiano sporty, organizowano rozmaite imprezy kulturalne. A w soboty odbywały się tam wielkie bale z udziałem orkiestry. Jeden z muzyków skomponował danzón, który nazwał "Club Social Buena Vista". Dlatego pewnie klub stał się taki sławny, choć było ich na Kubie wiele.

[b]Czy myślała pani o nagraniu innych płyt z Ryem Cooderem, który na nowo odkrył Buena Vistę? [/b]

On nie był odkrywcą Buena Visty. Jest taka angielska firma, która zajmuje się muzyką świata. Ry Cooder był z nią związany jako producent. A w Anglii grało wtedy wielu naszych muzyków. Jeden z nich, Juan de Marcos Gonzalez, coś tam wtedy nagrywał z World Circuit Records Nicka Golda. Wiedział, co się działo w muzyce na Kubie, znał muzyków, których w Europie nikt nie słyszał. Zaproponował nagranie płyty z udziałem starej gwardii. Zgłosili się ci, którzy mogli. Ry Cooder wystąpił w roli producenta, a World Circuit –jako angielska marka płyty. Potem Ry Cooder porozmawiał z niemieckim reżyserem Wimem Wendersem i tak powstał film, dzięki któremu płyta miała ogromną międzynarodową promocję.

[b]Siostra Haydée, z którą występowała pani w kwartecie, została w USA. Nie myślała pani o wyemigrowaniu z Kuby? [/b]

Nie. Mieszkam na Kubie, bo chcę tam mieszkać, a ona w Stanach Zjednoczonych, bo postanowiła tam żyć. [b]Władze nie robiły pani trudności, na przykład przy wyjazdach? [/b]

Artyści nie mieli takich problemów. Ci, którzy nie chcieli żyć na Kubie, przenieśli się gdzie indziej. Ale ci, którzy woleli pozostać –tak jak ja i wielu innych, których znacie, bo również stali się sławni winnych częściach świata –żyli tu, wyjeżdżali, robili różne rzeczy. Wyjeżdżałam na podstawie umów o współpracy kulturalnej albo normalnych kontraktów.

[b]Ma pani w repertuarze piosenkę poświęconą Che Guevarze –"Hasta siempre Comandante"... [/b]

Jak wiele innych osób.

[b]Czy śpiewała ją pani z przekonania, czy było to inspirowane przez władze? [/b]

Che Guevarę kochało i nadal kocha wielu ludzi, bo to był wielki altruista.

[b]Czy to, że przed rewolucją występowała pani w Stanach Zjednoczonych i nagrywała tam płyty, nie zaszkodziło pani karierze na Kubie?[/b]

Przed zwycięstwem rewolucji nagrywaliśmy wszędzie. Jedną z najbardziej popularnych na świecie melodii, którą poznałam jeszcze jako dziecko, był "El Manisero". Problem powstał później. Z powodu złych stosunków ze Stanami Zjednoczonymi nie można było z tym krajem niczego negocjować. Nigdy nie brakowało nam ani autorów, ani piosenek, ani piosenkarzy. Na muzykę zawsze był popyt, zawsze byli chętni do wydawania płyt i do ich kupowania. Nadal nie podróżujemy po Stanach Zjednoczonych, ale jeździmy dużo po Europie –po Włoszech, Francji, Skandynawii, a także Japonii.

[b]Co gra się teraz w Hawanie? [/b]

Jak zawsze – muzykę kubańską i inne rytmy, na przykład reggaeton, mieszankę rapu z muzyką latynoską. Mamy różne festiwale: jazzowe, bolera, muzyki współczesnej, mamy orkiestry symfoniczne, tańce ludowe, rumbę. Są na Kubie ludzie, którzy się rodzą muzykami, mają w genach grę i śpiew.

[b]Czy Kuba się zmienia? [/b]

Nie wiem, co pani ma namyśli. Wżyciu wszystko się zmienia. To normalne, nic nie jest statyczne, wszystko się rusza. Wy należycie teraz do Unii Europejskiej, ale przez wiele lat byliście obecni na Kubie. My nadal żyjemy naszym własnym życiem, młodzi ludzie grają rocka, reggae, ale też muzykę ludową i taneczną. Mamy miejsca, gdzie młodzi tańczą...

[ramka][b]Omara Portuondo[/b] – kubańska śpiewaczka, której kariera trwa już ponad 60 lat. Urodziła się w 1930 r. w Hawanie, karierę zaczynała jako nastolatka. Wraz z żeńską grupą koncertowała w USA, dzieląc scenę z samym Nat King Cole’em. W 1967 r. rozpoczęła solową karierę i przyjechała do Polski na festiwal w Sopocie. W latach 60. i 70. dużo koncertowała, występowała w filmach i telewizji. Zasłynęła m.in. pieśniami politycznymi, w których sławiła Salvadora Allende i Ernesto Che Guevarę. W latach 90. zainteresowanie jej muzyką słabło. Wybuchło na nowo, gdy zaśpiewała na głośnym albumie „Buena Vista Social Club” [/ramka]

[b]"Rz": Na płycie "Gracias", wydanej zokazji60-lecia pani obecności na scenie, znalazła się piosenka "Oque sera" śpiewana w duecie z Chico Buarque. Wcześniej był album nagrany z Marią Bethanią. Dała się pani porwać nastrojowi brazylijskich brzmień, nie rezygnując z kubańskich rytmów... [/b]

[b]Omara Portuondo:[/b] Brazylia i Kuba mają wiele wspólnego. Dotyczy to także muzyki. Niewolnicy sprowadzani z Afryki zarówno na Kubę, jak i do Brazylii pochodzili z tych samych regionów. Mamy takie samo poczucie rytmu. Ich muzyka była znana i ceniona między innymi dzięki temu, że na organizowane u nas festiwale międzynarodowe zapraszano wielu muzyków z Brazylii. Marię Bethanię poznałam wiele lat temu. Cieszę się, że mogłyśmy się w końcu spotkać, by zaśpiewać piosenki, które ona uznała za ciekawe. Nic nas nie dzieli, a rytmy kubańskie podobają się wszystkim Latynosom. Możliwość połączenia ich z brazylijskimi uznałam za bardzo interesującą propozycję.

Pozostało 84% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!