Grupa przedstawia się sama w jednej z 13 piosenek umieszczonych na swym właśnie wydanym, pełnowymiarowym debiucie „Nowa ex-tradycja”: „Jestem małpą w twoim ogrodzie, jestem ogniem tańczącym po lodzie, jam zaraza ziejąca z Chochoła, nie z tej ziemi, z tej ziemi – Żywiołak. Jestem wielolicym demonem, Sarmatą dumnym, rozmarzonym”.
To wersy Roberta Jaworskiego, który nie tylko gra na rekonstruowanych instrumentach dawnych w rodzaju liry korbowej, fidli czy lutni, ale też dzieli się z wokalistką Izą Byrą i gitarzystą, jak też basistą Robertem Wasilewskim obowiązkami autora.
– Ja tak naprawdę jeszcze do niedawna nie potrafiłem komponować tekstów. Myślę, że to Bolesław Leśmian spowodował, że sam zacząłem pisać – tłumaczył w rozmowie Jaworski. – Nie jestem pasjonatem poezji – mało we mnie chyba wrażliwości w tym temacie. Jestem raczej takim folkowym punkiem.
I tak jak punk zmienił historię muzyki i sposób myślenia o niej, tak Żywiołak ma olbrzymią szansę na zmianę podejścia do nowej polskiej twórczości ludowej. Koniec z koncertami w ciasnych salkach, gdzie artyści wszystkich przybyłych potrafią wymienić z imienia, za spontaniczną reakcję zaś uważa się parę klaśnięć w dłonie, przytupywanie i co bardziej intensywne wiercenie się na krześle.
Tym razem mówimy o muzykach, którzy podczas konkursów rockowych odprawiają czysto gitarowe zespoły z kwitkiem, spotkania folkowe rozpalają do białości, a reggae’owego wydawcę skłonili do podpisania kontraktu płytowego.