Także niemiecka, na przykład w kontaktach wschodnich. Widoczna dezintegracja Unii jest dla nas zabójcza. I wokół tego, co możemy w tej dramatycznej dla nas sytuacji zrobić i co by dała współpraca w jednej frakcji, powinna się toczyć dyskusja. Te wybory są bardzo ważne i chodzi o to, by wybrać ludzi, którzy wiedzą, co należy próbować robić. A jak Migalskiego, którego zresztą bardzo lubię, pytają, czym chce się zająć, to on odpowiada, że Białorusią. Po prostu ręce opadają.
[b]Może problem z tą kampanią tkwi jednak w czym innym, w tym, co jest osią polskiej polityki od ponad trzech lat? Wszelka dyskusja publiczna sprowadza się do walki dwóch obozów politycznych o prezydenturę.[/b]
Na szczęście, nie tylko to dzieje się w polityce. Ale tak to wygląda w mediach, i to jest brane za oś polityki. Wina jest oczywiście po obu stronach. Uważam, że na przykład forma zaproszenia prezydenta na konferencję w 5-lecie wejścia Polski do Unii jest skandaliczna.
[b]Czy jest szansa, że w tych ostatnich tygodniach coś się jeszcze zmieni, że kampania wejdzie na tory dyskusji o Europie, zamiast toczenia bojów o to, kto zostanie prezydentem?[/b]
Myślę, że wiadomo, kto zostanie prezydentem. I że Lech Kaczyński najprawdopodobniej nie będzie kandydował. W tej chwili obserwujemy wzajemne niegrzeczności, właściwie już rytualne pokazywanie, kto tu rządzi. Bez wcześniejszego „zębu”. Ale prawdziwej dyskusji europejskiej nie będzie. Będzie tylko wzajemne zniechęcanie do przeciwnej partii. Zamiast tworzenia gruntu pod pracę w jednej frakcji PE.
[b]Powiedziała pani, że wiadomo kto zostanie prezydentem. Kto?[/b]
Wygląda na to że zostanie nim Tusk. Ale nie wiadomo, kogo wysunie PiS. I co jeszcze się zdarzy przez te półtora roku, zwłaszcza w kontekście unijnej dezintegracji i kryzysu. Wysokie notowania Platformy trzyma brak alternatywy.