To określenie od dawna, niestety, funkcjonuje w języku mediów. Wielu czytelników na pewno je zna. Ale skoro pani pyta – to jest taki areszt, w którym osoba mająca zarzuty przesiaduje w więzieniu (to przypadek np. Marka Dochnala czy Barbary Kmiecik, ale i innych też), bez sądu. Prokurator przychodzi do takiego nieszczęśnika stosunkowo rzadko, często natomiast zjawiają się u niego oficerowie jednej czy drugiej służby i zadają pytania, które są pytaniami sugerującymi zdarzenia i fakty. Występują w nich osoby, którymi te służby się interesują. Nieszczęśnik „kruszeje” albo nie, a sąd nie reaguje. Po to powinno się stosować areszt, żeby podejrzany nie miał możliwości mataczenia, a prokurator miał do niego nieskrępowany dostęp, niemal ciągły kontakt z osobą podejrzaną, a więc żeby śledztwo postępowało.
[b]Chyba pan proponuje nie tyle wzięcie w cugle służb, ile łagodniejsze traktowanie przestępców?[/b]
Proponuję praworządność. Prokuratura ma stać na straży praworządności. Na przykład CBA uznało, że najpierw typujemy jednostkę i badamy jej poziom odporności na korupcję. Tak było w sprawie byłej posłanki Beaty Sawickiej oraz częściowo Weroniki Marczuk-Pazury, a już na pewno w przypadku rodziny Kwaśniewskich i ich rzekomego domu w Kazimierzu. CBA przyjęło założenie, że Kwaśniewscy są przestępcami i pompując w tę hipotezę miliony złotych, chciało ją udowodnić. Chciałoby się mieć pewność, że prokuratura w pełni kontroluje takie akcje. Skoro jednak CBA za 1,6 mln kupuje dom, o którym było wiadomo, że nie należy do Kwaśniewskich, to chyba nie można powiedzieć, że kontrola prokuratorska nad CBA jest realna.
[b]To jakie jest pana zdaniem to remedium?[/b]
Proszę bardzo – oto mój plan: przygotowanie ustawy o czynnościach operacyjno-rozpoznawczych obejmującej procedury i tryb podejmowania decyzji; liczby stosowanych podsłuchów i odmów ich zastosowania; tryb ujawniania materiałów z podsłuchów osobom, wobec których nie podjęto czynności procesowych.