[b]Rz: W raporcie Praca Polska 2010 twierdzicie, że mamy w Polsce wzrost gospodarczy i to nas pozytywnie odróżnia od innych krajów regionu, ale największy koszt ponieśli pracownicy.[/b]
Janusz Śniadek: Tak właśnie się stało. Polska jako kraj i polskie firmy przyjęły inną strategię przetrwania kryzysu. Z jednej strony mamy wzrost gospodarczy i większość firm osiągnęła zysk, a z drugiej bezrobocie wzrosło znacząco, do 13 proc. Koszty kryzysu przerzucono na pracowników. Chcemy rozmawiać o tym, co się dzieje na rynku pracy. Bo naszym zdaniem najważniejszym dobrem jest praca i to ona jest podstawą rozwoju, a nie zysk firm.
[b]Nie obawia się pan podziału na złych przedsiębiorców i dobrych pracowników?[/b]
Nie. Jeśli się czegoś obawiam, to czy w sposób przejrzysty pokazujemy zjawiska społeczne i gospodarcze. W zeszłym roku zarejestrowało się rekordowo dużo bezrobotnych – aż 3 mln. Pracodawcy korzystają z różnych form, by obejść danie ludziom stabilnej pracy, a państwo na to zezwala. Mamy do rozwiązania problemy demograficzne, zdrowotne, rodziny coraz bardziej się zadłużają, część z nich popada w ubóstwo. Chcemy to pokazać w naszym raporcie. To jest oczywiście nasz związkowy i pracowniczy punkt widzenia, ale też nasz raport nie jest próbą pokazania i rozwiązania wszystkich dylematów, tylko tych najważniejszych dla pracowników. Uważamy np., że zapowiedzi podnoszenia wieku emerytalnego są tak długo niewiarygodne, jak długo nie uszczelni się systemu emerytalnego czy nie zlikwiduje dzikiego samozatrudnienia, gdzie ubezpieczeni płacą minimalne składki, a nie jedną piątą swoich zarobków.
[b]Piszecie, że Polska jest chora. I robicie to na początku kampanii wyborczej. Nie obawia się pan, że raport wpisuje się w kampanię?[/b]