Dwaj naukowcy z prestiżowych amerykańskich uczelni – Theo-dore Postol z Massachusetts Institute of Technology i George Lewis z Cornell University – należeli do czołowych krytyków stworzonego przez rząd George’a W. Busha planu rozmieszczenia elementów tarczy antyrakietowej w Europie. Teraz krytykują propozycje Baracka Obamy.
We wrześniu zeszłego roku Obama ogłosił, że zamiast stacjonarnych wyrzutni w podziemnych silosach, których budowę w Polsce proponował rząd Busha, rozmieści mniejsze, ruchome wyrzutnie. Argumentował, że w przeciwieństwie do tarczy Busha jego system opierać się będzie na już sprawdzonej technologii, jaką są rakiety SM-3 używane obecnie na okrętach wojennych.
[wyimek]Amerykańscy krytycy zarzucają Postolowi i Lewisowi, że mieszają naukę z ideologią [/wyimek]
To całkowicie chybiona argumentacja – twierdzą Postol i Lewis w raporcie opublikowanym w najnowszym numerze specjalistycznego czasopisma “Arms Control Today”. Naukowcy przeanalizowali testy wojskowe SM-3, z których miało wynikać, że pociski zestrzeliwują rakiety z niezwykle wysoką, 84-procentową, skutecznością. W wynikach uwzględniono jednak wszystkie trafienia w dowolne miejsce nadlatującej rakiety, a nie tylko w głowicę. Tymczasem według Postola i Lewisa tylko trafienie w głowicę gwarantowałoby w przypadku ładunku nuklearnego unieszkodliwienie celu. Tak liczona skuteczność SM-3 sięga zaś zaledwie 10 – 20 procent. “To bardzo niepewny system, który będzie przechwytywał rakiety tylko w wypadku wielkiego zbiegu okoliczności”– powiedział Postol gazecie “New York Times”.
– To całkowicie błędne oskarżenia – oświadczył rzecznik Agencji Obrony Rakietowej USA Richard Lehner. Jego zdaniem autorzy raportu niewłaściwie ocenili dostępne im materiały, a SM-3 osiągają na testach wyniki znacznie przekraczające normę.