No właśnie. Czy z tego, że w Sejmie jest grupa poetów, wynika jakieś zagrożenie dla państwa? Czy poeci – a jest ich w Sejmie wielu – tak piszą budżet, żeby wykiwać malarzy? To absurd.
[b] Są przypadki konfliktu interesów w innych branżach. Senator Tomasz Misiak musiał zrezygnować z członkostwa w PO, bo zajmował się ustawą o stoczniach, a jego firma szkoliła zwalnianych ze stoczni pracowników.[/b]
Tu mówimy o konkretnym przedsiębiorstwie. A z tego, że u władzy jest kilkunastu poetów, nie wynika uprzywilejowanie poezji.
[b]Poeci, jako grupa, są może mało nastawieni na komercję. To zły przykład.[/b]
Ludzie nastawieni na komercję zwykle nie mają czasu udzielać się w organizacjach społecznych, więc wielu ich w Komitecie nie będzie. Bo Komitet będzie pracował społecznie.
[b]Ale będą też tacy, którzy są przedstawicielami konkretnych firm producenckich. [/b]
Może tak. Ale będą to pojedyncze osoby w kilkudziesięcioosobowej grupie. W projekcie są mechanizmy szczelnie zabezpieczające przed uzyskaniem przez jakąkolwiek grupę zbyt dużego wpływu na Komitet. Rada Mediów Publicznych, na co dzień rządząca mediami publicznymi, będzie wyłaniana w otwartym, organizowanym przez Komitet, transparentnym konkursie. Tam będą menedżerowie. Członkami Komitetu nie mogą też być pracownicy mediów publicznych.
[b]W tej chwili i tak większość produkcji telewizyjnych tworzą zewnętrzne firmy. [/b]
To też stanie się transparentne. Informacje o tym, kto ile zarobił na współpracy z mediami publicznymi, będą jawne.
[b]Będzie wiadomo, ile np. Wajda dostanie za spektakl?[/b]
Nie tylko. Będzie też wiadomo, ile dostał każdy oświetlacz i wózkarz w ekipie. Wszystko musi być kompletnie jawne, bo mówimy o publicznych pieniądzach. Z paranoiczną precyzją tworzyliśmy mechanizmy transparentności, nadzoru i kontroli mające zapewnić, żeby ta ustawa nie stała się narzędziem kolejnych przekrętów. Bo wiemy, że dla mediów publicznych w Polsce jest to ostatnia szansa. A bez mediów publicznych demokratyczny model europejski nie może sprawnie działać.
[b]Kiedy Sejm przegłosuje wasz projekt?[/b]
Trzy miesiące wystarczyłyby na prace nad nim. Jednak kiedy patrzę na twarz posłanki Iwony Śledzińskiej-Katarasińskiej (PO), to widzę: "najpóźniej jak się da".
[b]Dlaczego? [/b]
Ludzie przywiązują się do systemów, w których funkcjonują, a zwłaszcza do tych, które współtworzyli. Dlatego nie dopatruję się w emocjach części polityków czy medioznawców tylko gry interesów. To jest głównie kwestia mentalności. Tyle ustaw napisali według dotychczasowego modelu, że trudno im się z nim rozstać.
[b]To skąd pana założenie, że uda się ich przekonać?[/b]
PiS i PO już złożyły w Sejmie naszą ustawę. Zyskujemy nowych sojuszników. Poseł Grupiński jest dziś bliżej naszego stanowiska niż kilka miesięcy temu. Niektórzy politycy, którzy od początku rozumieli konieczność proponowanych przez nas zmian: Donald Tusk, Bronisław Komorowski, Michał Boni, Joanna Kluzik-Rostkowska, Grażyna Gęsicka, Jerzy Szmajdziński, Jacek Rostowski. Dziś popierają nas też Grzegorz Napieralski, Waldemar Pawlak, Jarosław Kaczyński. Każdy ma jakieś zastrzeżenie, co jest naturalne, ale co do idei i zasadniczych rozwiązań jesteśmy już chyba zgodni.
[b]Sądzi pan więc, że sprawę blokują posłowie PO działający wbrew woli Tuska? [/b]
Myślę, że częściowo tak jest. Ale nasz projekt został wreszcie złożony w Sejmie. Trochę to trwało, mieliśmy po drodze katastrofę smoleńską, powódź, wybory. Śledzińska-Katarasińska, od której jako przewodniczącej sejmowej komisji najwięcej zależy, mówi, że prace potrwają do końca roku. To termin dość odległy, ale chyba sensowny. Dopiero kiedy do końca roku ustawa nie zostanie przegłosowana, będę mógł uznać, że politycy jednak nas oszukali.
[i]rozmawiała Katarzyna Borowska[/i]