Oni nie porzucili holenderskiego sposobu gry, zmienili tylko sposób myślenia. Przez kilka turniejów myślano wyłącznie o tym, jak pięknie grać w piłkę, a czasami trzeba być bardziej pragmatycznym. To zasługa trenera, który podjął decyzję, że najpierw liczy się wynik, tak zostaje się mistrzem świata. W historii pewni siebie byliśmy zawsze, ale nigdy nie kontrolowaliśmy gry tak jak na tym turnieju. Holandia wygrała sześć meczów z rzędu i jest w finale – to świadczy, że van Marwijk podjął dobrą decyzję.
[b]Znacie się dobrze? Jaki to człowiek?[/b]
To mój bliski kolega od wielu lat. Nie robi czegoś wyjątkowego, ale poza wiedzą o futbolu potrafi świetnie zarządzać ludźmi. Nie jest łatwo zebrać tak różne charaktery w jednym hotelu na pięć tygodni i przekonać zawodników, żeby skupiali się tylko na najbliższym meczu. W tej drużynie nie ma kłótni, widać, że warunki współpracy zostały ustalone dużo wcześniej. Bert jest spokojny w tym, co robi, ale ma też swoje emocje. Myślę, że zawsze chce pomóc piłkarzom i wie, kiedy krzyknąć, a kiedy najlepiej nie mówić nic. Wykonuje świetną pracę.
[wyimek]W finale szanse są 50 na 50, mecz będzie otwarty[/wyimek]
[b]W czym pokolenie Arjena Robbena i Wesleya Sneijdera bardziej zasłużyło na finał od pokolenia Ruuda Gullita czy Marco van Bastena?[/b]
Nie da się tego porównać, to były inne czasy. Piłkarze van Marwijka grają w wielkich klubach, w silnych ligach, są przyzwyczajeni do gry pod presją, przed tłumem kibiców. Wiedzą, co to odpowiedzialność za siebie i drużynę, dojrzeli. Ma to też nierozer-walny związek ze szkoleniem młodych zawodników w Holandii, taki proces rozwoju jest właściwie naturalny.