Nie boję się. Nie mam sobie nic do zarzucenia.
Ale stanowisko BOR nie przekonuje. Nie tylko nie ujawniacie nazwisk funkcjonariuszy, którzy mieli znajdować się na lotnisku w Smoleńsku, ale atakujecie media, które informowały o rozbieżnościach.
Nie atakujemy, apelujemy o rzetelność. Zdecydowałem się napisać list do KRRiT i prezesa TVP, bo uważałem, że tego typu oskarżające materiały emitowane w „Wiadomościach” uderzają w rodziny tragicznie zmarłych funkcjonariuszy. Zresztą po emisji materiałów otrzymywałem telefony i spotykałem się ich żonami, które pytały się, jaka jest wina BOR w katastrofie. Oczywiście szybko wyjaśniliśmy wszystkie kontrowersje. Wszyscy uzyskali ode mnie zapewnienie, że BOR nie ma sobie nic do zarzucenia i działało w pełni rzetelnie. To samo zresztą musiałem tłumaczyć mojej mamie, która dzwoniła do mnie po „Wiadomościach” i pytała, czy rzeczywiście formacja, którą dowodzę, jest winna katastrofie.
Nie łatwiej było zwołać konferencję prasową?
Nie chciałem robić kolejnego spektaklu medialnego. Uczyniłem to raz w temacie ochrony ciała prezydenta i użycia przy tej okazji przez funkcjonariuszy broni. Poza tym szczegóły organizacji wizyty prezydenta Kaczyńskiego znajdują się w teczce operacji ochronnej, a ta ma charakter niejawny. Cały czas zastanawialiśmy się jak interpretować te wycieki ze śledztwa. Wiedzieliśmy przecież, że nie zostali przesłuchani wszyscy funkcjonariusze BOR, w odróżnieniu od tego co ujawniały kolejne doniesienia medialne.
Wiele mówiło się o pomocy rodzinom ofiar smoleńskiej tragedii. BOR zapowiedział, że żon i dzieci zmarłych funkcjonariuszy nie zostawi samym sobie. Jak obecnie wygląda sytuacja?
Zaraz po katastrofie wytypowaliśmy ludzi, którzy roztoczyli opiekę nad rodzinami. Najczęściej byli to inni funkcjonariusze, z którymi zmarli znali się na stopie prywatnej. To właśnie oni pomagali w załatwieniu wielu formalności związanych np. z pogrzebem. Oprócz tego każda z rodzin otrzymała do dyspozycji samochód. Wiadomo, że żadne pieniądze nie zastąpią życia zmarłych, ale przynajmniej staraliśmy się, aby udało się te rodziny zabezpieczyć finansowo. Każda z nich otrzymała 40 tys. zł od premiera, dodatkowe 30 tys. przydzielił szef MSWiA. Oprócz tego o 50 proc. udało się też zwiększyć wysokość odszkodowania wypłacanego za śmierć funkcjonariusza. W sumie w zależności od wysługi lat i ilości dzieci były to bardzo duże pieniądze. Dwóm rodzinom udało się też wypłacić po kilkaset tysięcy ekwiwalentu za mieszkanie służbowe. Poza tym BOR negocjował z bankami. Jednej z rodzin umorzono ponad stutysięczny kredyt. W dwóch innych przypadkach bank umorzył część kredytu i o kilka lat wydłużył czas jego spłaty. Rodziny zmarłych funkcjonariuszy otrzymały także pieniądze, które trafiły na specjalne konto BOR oraz te zebrane w Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i innych służbach. Miesiąc temu gościli u nas koledzy z Secret Service, którzy też przekazali pieniądze na ten cel.
Naciska pan na szefa MSWiA, aby niektórzy ministrowie otrzymali ochronę BOR?
To jakiś absurd. Pan minister Jerzy Miller to perfekcjonista, który nie da wywierać na siebie jakiekolwiek naciski. Nie lobbowałem za przyznaniem ochrony komukolwiek.
Czy minister pyta BOR o to, jak duże jest zagrożenie dla konkretnych osób?
Szef MSWiA pyta wszystkie służby. Decyzja o przyznaniu ochrony musi być bowiem poprzedzona rzetelną analizą zagrożeń. Jej elementem jest stały monitoring aktualnych wydarzeń. Niektóre z nich tak jak afera hazardowa, czy afera z dopalaczami powodują wzrost zagrożenia niektórych urzędników państwowych.
Czy obok ministra sprawiedliwości Krzysztofa Kwiatkowskiego ochronę otrzymały inne osoby będące „twarzą” walki z dopalaczami jak np. minister zdrowia Ewa Kopacz?
BOR nie udziela żadnych informacji o osobach ochranianych.
Co oznacza potencjalne zagrożenie? Listy z pogróżkami, wyzwiska i obelgi na forach internetowych, nocne telefony z numeru zastrzeżonego?
Żadnego sygnału nie bagatelizujemy. Nie jest jednak tak, że ktoś dostanie telefon z pogróżkami i od razu BOR taką osobę chroni. Powtarzam – ochronę przyznaje się na podstawie wykonanej przez służby analizie zagrożenia.
Wiele kontrowersji wzbudziło objęcie przez BOR ochroną matki i córki śp. Lecha Kaczyńskiego. Obecny prezydent ma pięcioro dzieci. Czy w związku z tym każde z nich ma oddzielną ochronę?
Z mocy ustawy mamy obowiązek ochrony prezydenta. Mogę tylko powiedzieć, że prezydent Bronisław Komorowski ma adekwatną ochronę do zagrożeń i nie jest ona większa niż ś.p. prezydenta Kaczyńskiego. Żadnych szczegółów na ten temat ujawnić jednak nie mogę. Jak często się zdarza, że funkcjonariusz BOR jest traktowany jako niańka dla dzieci, pomoc przy robieniu zakupów w supermarkecie lub wyprowadzaniu psa na spacer?
To się już skończyło z dniem 27 listopada 2007 r. po objęciu przeze mnie funkcji szefa BOR. Wówczas kategorycznie zakazałem funkcjonariuszom wykonywania jakichkolwiek czynności wobec osób ochranianych nie związanych z ochroną. Chcę, aby służba w jednostce była elitarna i profesjonalna. Tymczasem wykonywanie służbowych czynności z nartami na plecach, czy zakupami ze sklepu jest niemożliwe i uwłacza godności Biura.
Jaka jest kara za złamanie tego zakazu?
Dotychczas nie miałem informacji, że zasada ta została przez któregokolwiek z funkcjonariuszy złamana. Niestety wcześniej takie sytuacje były nagminne. Widać, że ktoś to tolerował.
—rozmawiał Piotr Nisztor