Rosyjski dziennik "Nowyje Izwiestia" zamieścił rozmowę z Leszkiem Millerem. Były premier na pytanie, czy w trakcie kampanii wyborczej "znowu będą oskarżenia wobec Rosji", podkreśla, że w sprawie katastrofy smoleńskiej "to, co słychać ze strony oficjalnej Warszawy, czyli ze strony rządu Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego, to nie oskarżenia i nawet nie krytyka. To zwykłe uwagi robocze". A "histeryczne fale" płyną wyłącznie "od jednej strony – PiS Jarosława Kaczyńskiego".

Z ust Millera nie pada słowo na temat rosyjskiej współodpowiedzialności ani za katastrofę, ani za przebieg śledztwa, choć jest pytany o to wprost. Na pytanie: "Jak pan osobiście ocenia pracę wykonaną w Rosji w sprawie śledztwa dotyczącego przyczyn katastrofy?" odpowiada: – Lwia część winy za upadek samolotu, i tu nie może być dwóch zdań, spoczywa na stronie polskiej. W czasie śledztwa prowadzonego przez polską komisję śledczą zostało ujawnionych tyle niedociągnięć, niedoróbek i wręcz przestępczego niedbalstwa z polskiej strony, zaczynając od samej organizacji lotów i przygotowywania pilotów, że aż można dostać zawrotu głowy. Wielkie znaczenie w tej tragedii, choć smutno o tym mówić, miały nieustające zmagania prezydenta i premiera, podejmowane przez zmarłego próby pokazania, jak w dziecinnej piaskownicy, kto jest ważniejszy".

Dziennikarza interesowało, dlaczego w ciągu roku odsetek Polaków ufających Rosjanom spadł z 75 do 40 proc. Miller odpowiedzialnością za to obarcza "agresywną agitację" Jarosława Kaczyńskiego i polskie media. Z satysfakcją donosi jednak rosyjskim czytelnikom, że "polscy użytkownicy Internetu wystąpili z inicjatywą zmniejszenia liczby informacji o śledztwie smoleńskim. Na niektórych portalach nawet wprowadzono pewnego rodzaju cenzurę: jeśli w informacji pojawiają się słowa "Smoleńsk", "katastrofa samolotu" i temu podobne, serwer blokuje taką wiadomość".

Zdaniem Millera po wyborach "dobrosąsiedzkie stosunki otrzymają nowy impuls", nawet jeśli PiS odniesie sukces. Wymienia dziedziny, w których Polska i Rosja mogłyby "twórczo współdziałać", w tym energetykę i inwestycje: – Rząd ma zamiar dopuścić rosyjski kapitał do prywatyzacji giganta energetycznego Lotos, co samo w sobie jest przełomem w relacjach dwustronnych.

Pytany przez "Rz", dlaczego przesądził o winie Polaków przed opublikowaniem polskiego raportu w sprawie katastrofy, Miller odpowiada, że raport raczej nie zmieni jego opinii. – Możemy mówić, że winni są Ruscy, ale taka postawa doprowadzi jedynie do tego, że nie wyciągniemy wniosków z katastrofy smoleńskiej, tak jak nie wyciągnięto wniosków po Mirosławcu (katastrofa CASY – red.), i za jakiś czas dojdzie do kolejnego nieszczęścia – przekonuje.