Chcemy premiować „uczciwych gapowiczów" – mówi wicedyrektor Zarządu Transportu Miejskiego Wojciech Partyka. – Dzisiaj opłata dodatkowa za jazdę bez biletu zmniejsza się o 30 proc., jeśli już w pojeździe zapłacimy kontrolerowi albo w kasie ZTM w ciągu siedmiu dni od wezwania. W nowej taryfie premię za uregulowanie kary od razu, bezpośrednio u kontrolera, zwiększymy do 40 proc.
Łatwiej dać w łapę?
– To zachęta do załatwienia sprawy na boku. Jeżeli nieuczciwy pasażer ma zapłacić według nowych stawek 108 zł kary na miejscu, to będzie wolał dać 50 zł kontrolerowi do kieszeni – twierdzi radny PiS Jarosław Krajewski. – Gdyby tej możliwości nie było, wręczenie łapówki stałoby się znacznie trudniejsze. Przekazywanie pieniędzy przez pasażera raziłoby w oczy. Kontroler bałby się np. nagrania przez telefon komórkowy – podkreśla.
55 proc. kar za jazdę komunikacją bez biletu udaje się wyegzekwować urzędnikom od gapowiczów
Pierwszy z trzech etapów podwyżki biletowej wejdzie w życie w połowie sierpnia (ZTM dość ryzykownie chce zgrać ten nieprzyjemny moment z promocją nowego logo). W ciągu trzech lat bilety mają zdrożeć od 44 do 150 proc. – najbardziej te podmiejskie. Dla przykładu: jednorazowy na jedną strefę zdrożeje od 16 sierpnia z 2,80 do 3,60 zł (od 2014 roku do 5,20 zł).
Dzisiaj kara za jazdę na gapę to 150 zł (jeśli zapłacimy w ciągu 7 dni, wychodzi 105 zł). Ale w nowej taryfie kara za jazdę na gapę to 50-krotność ceny biletu jednorazowego obowiązującego w strefie miejskiej. Czyli od połowy sierpnia kara dla gapowicza wzrośnie do 180 zł (przy uldze za wpłatę u kontrolera – 108 zł), a od 2014 roku – 260 zł (z ulgą 156 zł).