Niecały rok temu wydawało się, że PiS jest formacją, którą czeka już tylko zjazd w dół. Ostry zwrot w retoryce i działaniu dokonany przez Jarosława Kaczyńskiego po kampanii prezydenckiej oraz odejście dzisiejszych działaczy PJN wskazywały, że partia idzie do prawej ściany i tam chce już na zawsze się umiejscowić. Przewidywano, że zamknie się w wąskim, kilkunastuprocentowym elektoracie radiomaryjnym.
Tymczasem dziś Prawo i Sprawiedliwość znów jest na fali wznoszącej. Odbija centrum, staje się atrakcyjne dla młodych ludzi, a Jarosław Kaczyński jawi się jako poważny, odpowiedzialny, skuteczny przywódca. Prawdopodobieństwo wygrania wyborów przez PiS jest spore. Co się zatem stało?
Udana kampania PiS
Platforma po czterech latach słabych rządów zapracowała na to, by mieć znacznie silniejszego konkurenta. Można powiedzieć, że gdyby PiS działało rozsądniej przez ostatnie lata i wykorzystało wszystkie szanse, dziś byłoby niekwestionowanym liderem idącym po pełnię władzy. Niemniej trzeba przyznać, że obecna kampania wyborcza partii Kaczyńskiego jest bardzo dobrze przemyślana, konsekwentna i trudna dla Platformy. Choć nieagresywna i pozbawiona fajerwerków, to jedna z lepszych kampanii ostatniego dwudziestolecia.
Głównym problemem PiS był fakt, że Polacy, choć część z nich jest niezadowolona z obecnych rządów i poziomu życia, cały czas lubili Plaftormę. Duża część umiarkowanych wyborców, o nie do końca sprecyzowanych poglądach, myślała: jak tu krytykować partię i jej premiera, który jest sympatyczny i tak dobrze przyjmowany w Europie? Narzekać można, ale na Kaczyńskiego. Na Tuska nie wypadało. Można by wyjść na oszołoma, a tego przecież nikt nie lubi.