Reklama

Costa Concordia. Kapitan statku aresztowany

We wraku statku leżącego u wybrzeży Toskanii po piątkowym wypadku ratownicy znaleźli ciała dwóch starszych mężczyzn - podały media, powołując się na Straż Przybrzeżną. Liczba śmiertelnych ofiar katastrofy wzrosła do pięciu. Nie ma wciąż wiadomości o 15 osobach.

Publikacja: 15.01.2012 01:05

Costa Concordia. Kapitan statku aresztowany

Foto: ROL

Zobacz więcej zdjęć

Strażacy usłyszeli wołanie dochodzące ze statku i dzięki temu szybko dotarli do kabiny, w której znajdowali się rozbitkowie.

Ocaleni to młode, świeżo po ślubie, małżeństwo z Korei Południowej. Oboje mają po 29 lat i rejs na pokładzie luksusowego wycieczkowca po Morzu Śródziemnym miał być największą atrakcją ich miesiąca miodowego i podróży poślubnej.

Zostali oni już wyciągnięci z wraku statku i przewiezieni karetką do szpitala. Oboje są w dość dobrej formie, uwzględniając fakt, że na ratunek czekali ponad dobę - podała Ansa.

Ratownicy kontynuują akcję ratunkową. Kilka godzin temu nawiązali kontakt z jeszcze jedną żywą osobą. Okazał się nią szef obsługi pokładowej, Wloch Marrico Giampetroni, ranny w nogę. Udało się go wydostać z tonącego statku i bezpiecznie odtransportować na ląd.

Reklama
Reklama

Mężczyzna pomagał pasażerom opuścić pokład, ale sam nie zdołał z niego zejść, gdyż złamał nogę. Półtorej doby  Włoch czekał na ratunek, wołając o pomoc.

Ratownicy szukają jeszcze 15 osób. Nie wyklucza się, że część z tych ludzi nie została zarejestrowana w chwili ewakuacji do jednego z wielu miejsc, gdzie dotarli rozbitkowie.

Wszyscy Polacy bezpieczni

Polscy urzędnicy otrzymali od armatora listę z nazwiskami pasażerów Costa Concordii. Nazwiska Polaków są na niej zniekształcone, ale przypuszczalnie zdołano zidentyfikować nazwisko dwunastego Polaka.

Potwierdziła się informacja o dwunastym Polaku, którego nazwisko było na liście pasażerów. Polak, mieszkający na stałe we Włoszech, został  przetransportowany na ląd i już wczoraj trafił bezpiecznie do miejsca zamieszkania.

Odpowie kapitan

Kapitan statku "Costa Concordia", który rozbił się w piątek o skały u wybrzeży Toskanii, został kilkakrotnie poproszony przez Straż Przybrzeżną o powrót na pokład, gdy trwała tam jeszcze ewakuacja, ale nie posłuchał tych apeli - podała w niedzielę agencja Ansa. Kapitan statku został aresztowany.

Wśród stawianych mu zarzutów jest - oprócz nieumyślnego spowodowania śmierci - porzucenie statku w chwili, gdy było na nim jeszcze wielu ludzi.

Reklama
Reklama

Ponad dobę po tym, jak  statek Costa Concordia uderzył o skały i rozbił się w pobliżu wyspy Giglio w malowniczym, ale trudnym dla żeglugi rejonie toskańskiego wybrzeża, nadzorujący postępowanie prokurator z pobliskiego miasta Grosseto wyraził przekonanie, że to niewłaściwy manewr 52-letniego kapitana doprowadził do tragedii.

- Kapitan bardzo niezręcznie zbliżył się do wyspy Giglio; statek uderzył o skałę, która wbiła się w lewy bok, wskutek czego przechylił się i nabrał mnóstwo wody w ciągu dwóch-trzech minut - powiedział prokurator Francesco Verusio.

Prowadzący dochodzenie badają także hipotezę, że kapitan obrał specjalnie kurs w kierunku pięknie oświetlonej wyspy, by pokazać ją uczestnikom rejsu i pozdrowić syreną mieszkańców. O tym, że taki zwyczaj panuje, przypomniał tamtejszy burmistrz. -  Wiele statków podpływa do Giglio, by syreną okrętową pozdrowić mieszkańców. Ale tym razem źle to się skończyło - przyznał.

- Jeśli to prawda, to byłaby niewybaczalna lekkomyślność- stwierdził prokurator.

Gdy statek zaczął niebezpiecznie się przechylać, ludzie w panice i w panującym chaosie skakali do wody nie czekając na zejście do szalup ratunkowych.

Linia obrony

Obrońca kapitana, osadzonego w areszcie śledczym więzienia w Grosseto, oświadczył, że jego klient uratował setki osób. Argumentował, że skały, na jakie wpadł wycieczkowy olbrzym, nie były zaznaczone na mapie.

Reklama
Reklama

Ta linia obrony jest powszechnie kwestionowana. Zauważa się, że skały są powszechnie znane nie tylko miejscowej ludności. Za karygodną prokuratura uważa postawę kapitana, który zszedł z pokładu po północy, podczas gdy ostatni pasażerowie zostali ewakuowani około godziny 6 nad ranem w sobotę.

Z ostrożnością ekipy ratunkowe wypowiadają się o 40 osobach z list pokładowych "włoskiego Titanica", z którymi nie udało się nawiązać do tej pory kontaktu. Według włoskich mediów, nie można wykluczyć, że ludzie ci pozostali wewnątrz statku albo mogli zostać przez niego przygnieceni, gdy się przechylił na bok. Płetwonurkowie - ratownicy jeszcze tam nie zeszli z powodu groźby dalszego wywrócenia się jednostki.

Zobacz więcej zdjęć

Strażacy usłyszeli wołanie dochodzące ze statku i dzięki temu szybko dotarli do kabiny, w której znajdowali się rozbitkowie.

Pozostało jeszcze 96% artykułu
Reklama
Polityka
Andrij Parubij: Nie wierzę w umowy z Władimirem Putinem
Materiał Promocyjny
Ubezpieczenie domu szyte na miarę – co warto do niego dodać?
Wydarzenia
Zrobiłem to dla żołnierzy
Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Reklama
Reklama