W przyszłym tygodniu minister transportu Sławomir Nowak podejmie decyzję o ewentualnym odwołaniu płk. Edmunda Klicha ze stanowiska przewodniczącego Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych (PKBWL). Za odwołaniem głosowali w środę jej członkowie. Sprawa ma związek z badaniem przez Klicha przyczyn katastrofy smoleńskiej, choć PKBWL nie zajmowała się tym. Robiło to gremium o podobnej nazwie – Komisja Badania Wypadków Lotnictwa Państwowego, zwana komisją Millera.

Jako polski akredytowany przy stworzonym przez Rosjan Międzynarodowym Komitecie Lotniczym (MAK) odgrywał kluczową rolę przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy. Więcej energii zużywał jednak na konflikty z rodakami, nielegalne nagrywanie polskich urzędników i udzielanie wywiadów. Udowadniał w nich winę polskich pilotów i obecność gen. Andrzeja Błasika w kokpicie. Na tych tezach oparła później swój raport Tatiana Anodina, szefowa MAK. Aby ukarać Klicha za to, co zrobił i czego zaniechał, należałoby pozbawić go funkcji akredytowanego przy MAK. To jednak już niemożliwe, bo po opublikowaniu raportu MAK wygasł jego mandat. Mimo to, argumentów, by pozbawić go funkcji nie brak.