– Jesteśmy już po kampanii, więc czemu mielibyśmy to robić? – mówi jeden ze specjalistów od wizerunku Andrzeja Dudy, gdy pytamy, czy niedzielna wypowiedź córki prezydenta była uzgadniana ze sztabem. – To ona wyszła z propozycją, by wejść na mównicę – podkreśla.
Kinga Duda w niedzielę podczas wieczoru wyborczego w Pułtusku zabrała głos tuż po prezydencie. I powiedziała coś, co mogłoby spodobać się krytykom Dudy, zarzucającym mu, że w kampanii nadmiernie grał tematyką mniejszości seksualnych. – Niezależnie od tego, kto wygra te wybory, chciałabym zaapelować do państwa o to, żeby nikt w naszym kraju nie bał się wyjść z domu. Ponieważ niezależnie od tego, w co wierzymy, jaki mamy kolor skóry, jakie mamy poglądy, jakiego kandydata popieramy i kogo kochamy, wszyscy jesteśmy równi i wszyscy zasługujemy na szacunek – powiedziała.