Władze Częstochowy nie czekają, aż Sejm przyjmie ustawę regulującą stosowanie metody in vitro, i zdecydowały samodzielnie finansować te zabiegi. Powodem jest oczywiście demografia – statystycznie co roku liczba mieszkańców 237-tysięcznego miasta spada o tysiąc. Na pomoc mogą liczyć wyłącznie małżeństwa.
W tym tygodniu miasto ogłosiło swój program leczenia niepłodności, dzięki któremu możliwe będzie wsparcie małżeństw, które zdecydują się na zapłodnienie pozaustrojowe. – Ten program to pomysł prezydenta Krzysztofa Matyjaszczyka (SLD) – opowiada Włodzimierz Tutaj, rzecznik Urzędu Miasta w Częstochowie.
Dofinansowanie do 3 tys. zł mają otrzymać małżeństwa co najmniej od roku zameldowane w mieście. Wiek kobiety ma się mieścić w przedziale 20–37 lat. – Miejska dopłata nie może przekroczyć 80 proc. kosztów procedury zapłodnienia pozaustrojowego (bez kosztów np. przyjmowania leków wspomagających) – wylicza Tutaj.
Dlaczego Częstochowa chce wspomagać małżeństwa, a nie np. kobiety samotne czy konkubinaty? – To wzbudzałoby dodatkowe kontrowersje, a władzom zależy na tym, by to był program zdrowotny wspierania rodziny. Maleje nam liczba mieszkańców. W ciągu dekady ich liczba spadła o 10 tys. W Częstochowie żyje około 8 tys. bezpłodnych par, a swoim programem chcemy na początek objąć 160 z nich. Na ten rok mamy przeznaczone na ten cel 110 tys. zł – wylicza rzecznik miasta.
Konstytucjonalista prof. Piotr Winczorek mówi, że regulowanie wsparcia dla in vitro uchwałą rady miasta, a nie ustawą sejmową jest dosyć osobliwym rozwiązaniem.