Afera korupcyjna sprzed blisko roku, która wstrząsnęła stołecznym ratuszem okazała się ... wielkim niewypałem. Przypomnijmy. Śledztwo w sprawie tej afery korupcyjnej wszczęto we wrześniu 2011 roku po tym, jak do CBA?dotarły sygnały o łapówkach w zarządzie dróg. Miały je płacić firmy, którym zależało na pozytywnych opiniach w sprawie sygnalizacji. Już wiadomo, że chodziło o sygnalizatory montowane m.in. na ulicach:?Radzymińskiej, Trockiej, Gorzkowskiej, Jurskiego, Noworzecznej, Wybrzeże Szczecińskie, Zwycięzców przy Wale Miedzeszyńskim, Sobieskiego, Karowej, Chałubińskiego, Grzybowskiej, a nawet na pl. Unii Lubelskiej pod oknami Prokuratury?Okręgowej.
W kwietniu 2012 roku. Agenci Centralnego Biura Śledczego zatrzymali dziewięć osób, w tym dwóch urzędników ZDM, jednego ze stołecznego ratusza, oraz sześć innych osób w wieku od 33 do 65 lat.
Trzech z zatrzymanych to urzędnicy: dwaj z ZDM, a jeden z Wydziału Drogownictwa Stołecznego ratusza. Zarzuty przyjmowania łapówek usłyszeli naczelnik i wicenaczelnik wydziału Sygnalizacji i Oświetlenia Zarządu Dróg Miejskich. Obaj noszą taki sam inicjał Piotr D. (ale nazwiska mają różne). Obaj mają też kilkuletni staż pracy na stanowiskach kierowniczych. Naczelnikowi Piotrowi D. prokuratura postawiła w sumie 13 zarzutów korupcyjnych na łączną kwotę 136,8 tys. zł, a jego zastępcy – siedem, wszystkie za działalność wspólnie i w porozumieniu z bezpośrednim szefem. Urzędnicy mieli przyjmować korzyści materialne w zamian za opiniowanie projektów dostosowania sygnalizacji świetlnej do zmian w organizacji ruchu oraz przyśpieszenia procedur . Obaj naczelnicy trafili do aresztu.
Urzędnikom ZDM pieniądze mieli dawać przedstawiciele firm, które zajmowały się takimi projektami i takie, które wymieniały sygnalizację świetlną i zależało im na pomocy i przyspieszeniu procedury. A sześć osób, które miały wręczać łapówki postawiono takie zarzuty. Usłyszeli je właściciele bądź szefowie takich firm z terenu całego Mazowsza. Wśród tej grupy był też Grzegorz J. urzędnik ratusza z biura drogownictwa. W sprawie występował jako osoba prywatna.
Po wielomiesięcznym śledztwie Prokuratura Okręgowa po cichu umorzyła w całości postępowanie dotyczące korupcji. Z takich zarzutów oczyszczono wszystkich podejrzanych. – Brak było znamion czynu zabronionego - tłumaczy prokuratury Dariusz Ślepokura, jej rzecznik.