W rozmowie z „Rz" Mariusz Orion Jędrysek tłumaczy, że tekst powstał w dniu katastrofy i był dostępny na jego stronie internetowej od dłuższego czasu. Dziś zachętę do czytania wiersza umieścił jednak na swoim profilu na Facebooku.
Co zawarł w utworze? Napisał tam m.in. o „narodzie ślepym", któremu jest lepszy „żmii widok, mówiącej tak pięknie, niźli uśmiech ust z zęby w gryzieniu o Polskę straconych, gdzie gładki wymiot perfumami bełkotu zroszony lepszy, niż pot, krwią zabarwion z ran obrończych, cieknący".
Autor dodaje, że w dniu katastrofy przychodzi otrzeźwienie. Jego zdaniem, to wydarzenie budzi serce i miłość do ojczyzny, jednak nie trwa to długo. Pisze, że serce „zamiera powoli i do perfum, muślinu i czczych pochwał wraca, i brzęczy srebrnikiem i dynda wesoło, na gałęzi ...w pętli".
Z wierszu wynika, że trwanie w stanie zobojętnienia grozi byciem „popychanym, szarpanym, gwałconym... fachowo" „od wschodu do zachodu". Wiersz posła kończy się wołaniem: „Czy ta śmierć nas obudzi?". W całym tekście wiersza poseł słowo „tu" pisze wielką literą, co ma prawdopodobnie nasuwać skojarzenia z samolotem, który uległ katastrofie.
– Po upływie trzech lat trudno mi już mówić, co dokładnie czułem w dniu katastrofy, ale wiersz jest zapisem tamtych emocji – wyjaśnia Mariusz Orion Jędrysek.