Rz: Węgry mają wciąż problemy w relacjach z Unią Europejską i to na polach tak różnych, jak procedura nadmiernego deficytu czy krytyka rozwiązań prawnych przyjętych w konstytucji. Czy konflikt na linii Budapeszt – Bruksela uda się w najbliższej przyszłości przezwyciężyć?
János Martonyi:
Najmniejszym problemem jest akurat kwestia procedury nadmiernego deficytu, która dotyczy w tej chwili aż dwudziestu państw unijnych. Węgry są akurat w grupie pięciu państw, wobec których to postępowanie może zostać zakończone już 29 maja, tak więc na tym polu możemy spodziewać się poprawy.
Jeśli zaś chodzi o zarzuty dotyczące rzekomego naruszenia zasad prawnych w trzech obszarach, to aktualnie trwają intensywne prace i jestem przekonany, że wkrótce znajdziemy satysfakcjonujące rozwiązanie.
Niestety w tle krytyki Węgier stoją nierzadko motywacje polityczno-ideologiczne, a niesprawiedliwe zarzuty padają z ust prominentnych polityków europejskich. Jeśli wierzyć relacjom medialnym, to nawet przewodniczący Parlamentu Europejskiego pozwolił sobie na stwierdzenie, że Węgry zamierzają jakoby spisywać członków mniejszości żydowskiej. Takie oświadczenia z pewnością nie przyczyniają się do pogłębienia idei jedności europejskiej.