Jest pan koordynatorem prac nad ustawą o pomocy dawnym opozycjonistom z czasów PRL, którzy dziś ledwo wiążą koniec z końcem? Czy to odpowiedni czas, by zajmować się tą sprawą?
Jan Wyrowiński (PO), wicemarszałek Senatu:
To najwyższy czas, by taką ustawę przyjąć, choć oczywiście zawsze znajdą się krytycy, którzy powiedzą, że są ważniejsze wydatki w państwie. A przecież to nie jest w porządku, by wśród osób, które walczyły z komuną o wolną i demokratyczną Polskę, znajdowały się dziś takie, które żyją na skraju nędzy. Ci ludzie byli represjonowani, siedzieli w więzieniach, ryzykowali życie i zdrowie czy utratę pracy i bezpieczeństwa po to, by nam dziś było lepiej. Nie chodzi więc o żadne przywileje, ale o rekompensatę, o jakąś formę zadośćuczynienia.
Jednak od uświadomienia sobie takiej powinności do przyjęcia ustawy droga daleka. Kiedy, realnie patrząc, ma szansę wejść w życie ustawa o pomocy działaczom antykomunistycznym z czasów PRL?
Ustawa o świadczeniu specjalnym i pomocy pieniężnej przysługujących działaczom opozycji demokratycznej oraz osobom represjonowanym z powodów politycznych w latach 1957–1989 – bo taką ma nosić nazwę – jest przygotowywana w Senacie od kilku miesięcy. Przejęliśmy jej projekt z Kancelarii Prezydenta, która uznała, że Senat będzie właściwszym miejscem do wprowadzenia jej na ścieżkę legislacyjną. Zostałem koordynatorem tych prac, a razem ze mną w przygotowanie projektu zaangażowało się kilkunastu senatorów z solidarnościowym rodowodem. Pod koniec czerwca nasi prawnicy przygotowali ostateczną propozycję, która pod względem legislacyjnym raczej nie powinna budzić zastrzeżeń.