Jednak wiele osób, zwłaszcza młodych może być zdziwiona tym, że działalność w „Solidarności" nie oznacza, że ktoś był w opozycji.
Sama działalność w legalnej Solidarności czy Niezależnym Zrzeszeniu Studentów nie może być podstawą do ubiegania się o status działacza opozycji, ani o ubieganie się o świadczenie pomocowe. Jeśli jednak ktoś był poddany po 13 grudnia represjom w związku z tą działalnością, to oczywiście tak.
Co spośród wymienionych w raporcie CBOS „ Działacze opozycji demokratycznej i osoby represjonowane w latach 1957-89" różnych rodzajów działalności jest coś, co pana jako historyka zaskoczyło?
Wyniki badania są zgodne z tym, czego można było oczekiwać, czyli, że najpopularniejszą formą działania w opozycji był udział w kolportażu. Zarówno przed sierpniem, jak i po 13 grudnia 1981 r. Jednak na pewno zaskoczeniem może być to, że aż 1,1 proc. ankietowanych zajmowało się po wprowadzeniu stanu wojennego podziemną, zorganizowaną działalnością związkową w zakładach pracy. Oznacza to, że temat nie jest jeszcze wystarczająco dobrze rozpoznany przez historyków i wymaga sporych badań. Trzeba zbierać relacje od świadków historii na ten temat, bo w większości przypadków nie prowadzono tajnych archiwów, nie zachowały się też dokumenty. Służba bezpieczeństwa także wysoko liczbowo oceniała działalność związkową, uznając, że w niektórych miastach w części zakładów pracy, aż 40 proc. osób uiszcza składki na „Solidarność". Trochę zapomnieliśmy, jak szeroka była to skala zaangażowania. Przecież skoro 40 proc. osób opłacało składki, to musiała istnieć grupa działaczy, która je zbierała, przekazywała, czy wypłacała świadczenia represjonowanym. Pamięć o realnej podziemnej działalności związkowej trochę ginie wobec tej politycznej, czy publicystycznej.
Trudno jednoznacznie oszacować, ale być może nawet ponad jedna trzecia dawnych opozycjonistów i represjonowanych działaczy związkowych już nie żyje. Pogrzeby są w tym środowisku bardzo częste.
I bardzo często są to pogrzeby przedwczesne, bo umierają osoby pięćdziesięcio paroletnie. Również z przyczyn naturalnych odeszło już całe pokolenie ludzi „Solidarności" - patrzymy na „Solidarność" przez pryzmat najmłodszego pokolenia ówczesnych 20 i 30 latków, a przecież uczestniczyło w niej bardzo wielu kombatantów Armii Krajowej i powojennego podziemia. Ale rzeczywiście ponadprzeciętnie często umierają właśnie ludzie młodszego pokolenia. Nikt jeszcze nie badał poziomu umieralności działaczy młodszego pokolenia ludzi Solidarności w stosunku do całej generacji, ale jestem przekonany, że jest on nieproporcjonalnie wysoki.