Jestem ulicznikiem

O tym, czy jest marionetką PiS, i o znanych ludziach, którzy namówią warszawiaków do udziału w referendum - mówi burmistrz stołecznego Ursynowa.

Publikacja: 30.08.2013 21:00

Jestem ulicznikiem

Foto: ROL

"Rz": Wywołał pan spore zamieszanie w Będzinie, mówiąc, że posada w radzie nadzorczej tamtejszej spółki komunalnej Interpromex to rekompensata za utracone korzyści w samorządzie warszawskim.

Piotr Guział, burmistrz Ursynowa, inicjator referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy:

To był żart, choć moralnie miałem prawo poczuć satysfakcję, że moje doświadczenie i kompetencje zostały zauważone po okresie dołowania mnie przez stołeczną PO. Oczywistym jest chyba dla czytelników, że osoba zasiadająca w radzie nadzorczej musi mieć zdany specjalny egzamin państwowy i być kompetentna, żeby ten, kto ją powołał nie musiał się tego wstydzić.

W Warszawie w wielu radach nadzorczych zasiadają burmistrzowie, choć ich kompetencje w zakresie zarządzania i nadzoru są czasami mocno wątpliwe. Trafiają do rad nadzorczych, tylko dlatego, że mają legitymację PO, np. była burmistrz Ursynowa Urszula Kierzkowska, która zasiadała w radzie nadzorczej SPEC ma nikłą wiedzę o zarządzaniu. Czy to nie jest synekura?

Pan też jest burmistrzem. Dlaczego pana kwalifikacje są lepsze niż pani Kierzkowskiej?

Nie chcę generalizować. Są burmistrzowie i burmistrzowie. Mam 15 lat doświadczenia w samorządach i wiele lat doświadczenia w zarządzaniu. A wielu burmistrzów nigdy nie pracowało inaczej jak tylko ślizgając się od jednej partyjnej posady do drugiej. I jeszcze otrzymują sowite premie za swoją niezbyt udaną działalność.

Pan wojuje z panią prezydent, więc trudno żeby nagradzała pana premią.

Nie wojuję z panią prezydent. Po prostu słabo ją oceniam jako gospodarza Warszawy i menedżera, podobnie jak blisko ćwierć miliona warszawiaków, którzy podpisali się pod wnioskiem o jej odwołanie, co mam nadzieję nastąpi. Ona po prostu zostanie odwołana 16 października.

To się okaże.

Jestem pewien, że przegra referendum. Bo to, co sobie opowiadają salonowe elity, media, publicyści ma się nijak do tego, co uważa ulica. A ja jestem ulicznikiem, rozmawiam ze zwykłymi ludźmi i wiem, że warszawiacy są wyjątkowo zmotywowani, żeby pójść do referendum.

Dlaczego?

Chociażby za sprawą takich wypowiedzi jak prezydentów Bronisława Komorowskiego i Lecha Wałęsy, abp. Józefa Kowalczyka, premiera Donalda Tuska, którzy namawiają, żeby nie iść na referendum. Wszyscy nagle mówią warszawiakom, co mają robić, choć Józef Kowalczyk przez lata był przedstawicielem Watykanu, a dzisiaj jest arcybiskupem Gniezna, Wałęsa jest gdańszczaninem, a Tusk mieszkańcem Sopotu. Na szczęście warszawiacy są przekorni i dlatego sądzę, że ta akcja antyreferendalna odniesie odwrotny efekt.

Na marginesie, dziwię się prezydentowi Komorowskiemu, że wyraźnie trzyma z PO w tej sprawie, a powinien być bezstronny. Prezydent Aleksander Kwaśniewski nigdy by czegoś takie nie zrobił.

Różnie bywało.

Pewnie ma pani na myśli fakt, że na końcu urzędowania prezydent Kwaśniewski ułaskawił swojego kolegę partyjnego. Ale to już była końcówka jego urzędowania, a prezydent Komorowski liczy na drugą kadencję, a więc powinien szczególnie dbać o bezstronność.

Wracając do referendum, widzę, że już pan triumfuje.

Warszawiacy triumfują, bo efekt referendum już przerósł najśmielsze oczekiwania. Przypomnę, że cała sprawa zaczęła się od trzech postulatów, które jako Warszawska Wspólnota Samorządowa przedstawiliśmy w kwietniu pani prezydent: obniżenia cen biletów komunikacji miejskiej, obniżki opłat za śmieci i wycofania się z cięć finansowych w edukacji. Jaka była jej reakcja? Ustami swojego rzecznika oznajmiła: nie będę rozmawiała z przedstawicielami WWS, bo decyzje zostały już podjęte.

Dzisiaj, gdy zobaczyła, że nie ma żartów, pani prezydent komunikuje się bezpośrednio z mieszkańcami, opłaty za śmieci obniżyła o połowę, do poziomu średniego w Polsce, wprowadza Kartę Warszawiaka, czyli każdy, kto płaci podatki w stolicy, będzie miał tańsze bilety komunikacji miejskiej. A jeżeli chodzi o oświatę, to ostatnio wydała komunikat, że będą bezpłatne zajęcia dla przedszkolaków. Burmistrzowie mają zaś ją informować, gdzie są potrzebne przedszkola, bo będą na to dodatkowe środki.

Mówi pan o kwietniowych postulatach, a ja przypominam sobie naszą rozmowę chyba sprzed roku. Już wtedy mówił pan, że będzie próbował doprowadzić do referendum w sprawie odwołania Gronkiewicz-Waltz.

Bo powodów do jej odwołania jest tak wiele, że trzebaby wydać książkę. Nagłośniliśmy tylko te trzy, uderzające bezpośrednio niemal wszystkich warszawiaków po kieszeni. Ale najważniejsze powody to brak realizacji większości zapowiedzi z jej własnego programu wyborczego, a także to, co finansowo najbardziej boli: odszkodowania za nieruchomości skonfiskowane na mocy dekretu Bieruta, które miasto musi płacić, i janosikowe, czyli podatek solidarnościowy, jaki bogatsze samorządy płaca na rzecz uboższych.

Obie te sprawy może załatwić wyłącznie Sejm, a nie prezydent stolicy.

Ale w kampanii mówiono, że to bardzo dobrze, iż pani prezydent jest wiceprzewodniczącą PO, bo łatwiej jej będzie przekonać partię, żeby przeforsowała te ustawy w Sejmie. Tymczasem ani ona, ani premier - poseł warszawski, nie zrobili nic, by załatwić te sprawy. A teraz premier Tusk ma czelność mówić warszawiakom, żeby nie szli do referendum.

Są też inne niezrealizowane obietnice jeszcze z 2006 roku. Miały być cztery mosty, wybudowano jeden, druga nitka metra miała być gotowa w całości do Białołęki do 2009 roku, a trzecia w budowie, tymczasem zaledwie centralny odcinek drugiej nitki będzie gotowy dopiero w przyszłym roku. Miały być parkingi podziemne, obwodnica Śródmieścia, hala widowiskowa, centrum kongresowe. Nic z tego nie powstało.

Za to rozrost biurokracji jest 35-procentowy, najwyższy w Polsce także w przeliczeniu na mieszkańca, co kosztuje warszawiaków 170 mln zł rocznie więcej niż za czasów Lecha Kaczyńskiego.

Lech Kaczyński nie pozyskiwał funduszy unijnych na taką skalę jak za czasów Gronkiewicz-Waltz, do czego potrzeba urzędników.

Za czasów Lecha Kaczyńskiego Polska nie była w Unii Europejskiej, a fundusze przedakcesyjne stanowiły ułamek tego, co otrzymaliśmy po wstąpieniu do UE. Nie jestem od tego, żeby eksponować zalety i niuansować ocenę pani prezydent. Krytykuję ją i mam ku temu uzasadnione powody. Weźmy chociażby współpracę z burmistrzami. Nie może być tak, że pani prezydent spotyka się z nami raz na kilka miesięcy i na dodatek z reguły się nie odzywa, tylko mówią jej urzędnicy. Tak się nie zarządza dużą instytucją, a szczególnie samorządową, gdzie relacja bezpośrednia z człowiekiem ma ogromne znaczenie.

Podobno nie chce pan kandydować na prezydenta Warszawy, w razie odwołania Gronkiewicz-Waltz?

Nie ma wyborów, nie ma powodu, by mówić o kandydowaniu. Na razie mamy przed sobą referendum. Jak nadejdzie czas wyborów, to podejmę decyzję właściwą w danym momencie. Póki co spełniam się i mam ogromną satysfakcję ze służenia mieszkańcom Ursynowa. Chciałbym jednak, żeby Warszawa miała prezydenta, który jest wizjonerem i marzycielem, bo bez tego nie da się realizować rzeczy wielkich. A pani prezydent jest jak płyta analogowa – z przeszłości. Nie rozumie ulicy i tętna miasta. Czasami lubimy słuchać płyt winylowych, np. Mieczysława Fogga, ale wiadomo, że to nie jest do wytrzymania na co dzień i dalekie od teraźniejszości. Dzięki referendum pani prezydent bardzo się ożywiła, zachowuje się jak rażona defibrylatorem. Ale to jest maska, która czasami spada i pojawia się dobrze znana pani prezydent, która obraża popierających referendum, mówiąc o nich, że to nie warszawiacy, albo, że są niedoinformowani. Odmawia też debaty ze mną o Warszawie. A ja się pytam, dlaczego ma do tej debaty nie stanąć? Jeżeli ma świetny program i przekona, że go zrealizowała to wygra. Zresztą debata o Warszawie i tak się odbędzie. Z panią prezydent lub bez niej.

Nie sądzi pan, że to jest trochę nie fair, namawiać warszawiaków do odwołania Gronkiewicz-Waltz, nie mówiąc co dalej?

Przecież próżni nie będzie. Albo premier powoła komisarza, albo odbędą się wybory z wieloma znakomitymi kandydatami, z których część na pewno będzie lepsza niż pani prezydent. Nie mam na przykład żadnych wątpliwości, że prof. Piotr Gliński, który jest wymieniany jako możliwy kandydat PiS byłby lepszym prezydentem stolicy niż Hanna Gronkiewicz-Waltz. To jest człowiek otwarty na dialog, z ogromnym dorobkiem, łatwo nawiązujący kontakty. Jego sposób komunikowania się z warszawiakami na pewno byłby dużo lepszy. Ale wszystko zależy od warszawiaków. Po to się robi badania, żeby wiedzieć, kto ma największe poparcie i taką osobę wystawić.

Były robione takie badania?

Były, ale na długo przed akcją referendalną. Ja miałem 8 proc. poparcia, o ile pamiętam, Ryszard Kalisz 20 proc., Marek Balicki 12 proc. Jednak po akcji referendalnej wszystko się mogło zmienić, tym bardziej, że to gorący temat.

Niektórzy komentatorzy zarzucają panu, że jest pan marionetką PiS, bo to ta partia ma największy interes polityczny w odwołaniu Gronkiewicz-Waltz ze stanowiska prezydenta stolicy.

Nie mam wpływu na to, jaki interes polityczny mają na względzie partie uczestniczące w referendum – PiS, Ruch Palikota czy SLD. Ale zapewne chcą rządzić w Warszawie. Moja organizacja, Warszawska Wspólnota Samorządowa, też zamierza wygrać wybory do Rady Miasta i rządzić w stolicy. Przypuszczam, że będziemy musieli zawrzeć z kimś koalicję i jestem gotowy na współrządzenie z każdym, kto będzie chciał szybkich i głębokich reform, tak byśmy w ciągu kadencji mogli z dumą powiedzieć, że Warszawa jest wielka. Sentymentalnie blisko mi do SLD, ale na Ursynowie dobrze nam się współrządzi z PiS. W stołecznej PO wbrew pozorom też jest sporo sensownych ludzi, z którymi można się porozumieć.

SLD nie poparł referendum właśnie dlatego, że chce pan rządzić Warszawą z PiS, a oni tego nie chcą.

Kolegom z SLD powtarzałem nie raz, że oni są w komfortowej sytuacji. Jeżeli dobrze wypadną w wyborach, w co niestety wątpię, to będziemy współrządzili. Jeżeli WWS stworzy większość z PO, to dla ludzi SLD też jest dobrze, bo z Platformą się dogadują. A jeżeli zrobimy koalicję z PiS, to będę gwarantem, że im się krzywda nie stanie.

Co oni na to?

Przywódcy SLD najwyraźniej nie nadążyli za rozwojem wydarzeń i ciągle się ode mnie dystansują. Ale doły partyjne popierają naszą inicjatywę. I wielu działaczy jest zdziwionych, co takiego nawyprawiało warszawskie SLD, że nie przyłączyło się do referendum. Nie wiem, jak partia może nie popierać odwołania prezydenta, wobec którego jest w opozycji.

Jak będzie wyglądać kampania przedreferendalna?

Przede wszystkim będziemy namawiać warszawiaków do udziału w głosowaniu. Powołamy komitet honorowy, do którego chcemy zaprosić zwolenników i przeciwników pani prezydent, a którzy się wypowiedzą profrekwencyjnie. Już mamy zgodę niektórych osób. Śpiewaczka operowa Alicja Węgorzewska weźmie udział w naszej akcji, politolog prof. Kazimierz Kik, Jan Guz - szef OPZZ, muzyk Paweł Kukiz, była mazowiecka konserwator zabytków Barbara Jezierska, bardzo szanowana w Warszawie. Liczę, że zgromadzimy ponad setkę nazwisk znanych warszawiaków. Będę też namawiał Piotra Dudę (szef „S" – red.), aby wsparł naszą akcję profrekwencyjną. Myślę, że warszawiacy swój rozum mają i nie posłuchają podszeptów obywateli Sopotu, Gdańska czy Gniezna, aby zostali w domach.

Wyraźnie ma pan satysfakcję, iż utarł pan nosa PO w Warszawie.

Tak. Mam ogromną satysfakcję, bo oni byli już tak zmanierowani, taka woda sodowa im uderzała do głowy, że nie dawało się wytrzymać, a ich buta i arogancja odbijały się na mieszkańcach. Z naszą pomocą odkryli, że być w samorządzie to przede wszystkim słuchać i służyć innym.

"Rz": Wywołał pan spore zamieszanie w Będzinie, mówiąc, że posada w radzie nadzorczej tamtejszej spółki komunalnej Interpromex to rekompensata za utracone korzyści w samorządzie warszawskim.

Piotr Guział, burmistrz Ursynowa, inicjator referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy:

Pozostało 98% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!