Rz: Nie radzimy sobie z repatriacją naszych rodaków z terenu dawnego ZSRR. Czy wszystkie kraje byłego bloku wschodniego też mają podobne problemy?
Robert Wyszyński:
Wszyscy inni bardzo skutecznie rozwiązują tę kwestię. Najlepiej idzie Niemcom, którzy są najbogatsi, ale świetnie sobie radzą też w biedniejszym Kazachstanie. Tam już co dziesiąty mieszkaniec narodowości kazachskiej jest repatriantem. Ambitne plany realizuje także Rosja, która cierpi na gigantyczny deficyt ludności, więc ściąga praktycznie wszystkich rosyjskojęzycznych białych z republik azjatyckich byłego ZSRR. Z tym że w tej kwestii poszczególne rosyjskie obwody prowadzą swoje oddzielne polityki.
O jakich liczbach tu mówimy?
Dość biedny i mały obwód kaliningradzki, który dla Rosjan jest końcem świata, ściąga rocznie do kilkunastu tysięcy ludzi. Tymczasem my nawet łącznie nie ściągnęliśmy tylu przez całe 20 lat. Zresztą wielu Polaków z Kazachstanu przeprowadza się właśnie do Rosji, bo Rosjanie przyznają obywatelstwo w rekordowym czasie dwóch miesięcy, dają im emerytury itd. A my np. małżonkom repatriantów innej narodowości obywatelstwa nie dajemy. Oni pozostają cudzoziemcami na stałym pobycie.