Wejścia strzegą posągi lwów i kobiecych aniołów z wydatnym biustem. Na zewnątrz jest też staw z łódkami w kształcie łabędzi, a wewnątrz posągi faraonów, obrazy stylizowane na barokowe oraz pozłacana sala w tylu weneckim z balkonem dla orkiestry. To słynący z niebanalnego wystroju hotel w Michałowicach pod Warszawą.
Ministerstwo Gospodarki wynajęło go na dwa dni ubiegłego tygodnia. Zorganizowało tam szkolenia z komunikacji i zarządzania zmianą dla około 90 pracowników jednego z departamentów i współpracujących z nim instytucji centralnych. Kosztowało to 43 tys. zł.
Michałowice są położone 15 km od centrum stolicy, a uczestników zawieziono autokarami. Przetarg wymagał, by oferowały one standard LUX, fotele lotnicze i klimatyzację.
Dlaczego resort nie zorganizował szkoleń w stolicy, by zaoszczędzić na transporcie i noclegach?
„Wynajem sal szkoleniowych w centrum Warszawy byłby wydatkiem nieekonomicznym ze względu na wysoki koszt wynajmu, a organizacja szkolenia z elementami warsztatowymi niemożliwa" – odpowiada biuro prasowe resortu. Wyjaśnia, że w przypadku szkoleń w miejscu pracy „osoby często są wywoływane, celem zajęcia się bieżącymi sprawami".