Hala była pełna, a dopingowali nas znawcy

Rozmowa z Jackiem Wszołą, byłym skoczkiem wzwyż, złotym medalistą olimpiady w Montrealu w 1976 r.

Publikacja: 06.03.2014 21:17

Rz: Dziś w Sopocie zaczynają się Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce. Pan startował na ostatniej organizowanej w Polsce imprezie podobnej rangi, w 1975 r. w Katowicach.

Jacek Wszoła:

Słabiutko wtedy wypadłem. Rok wcześniej w mistrzostwach Europy byłem piąty, więc w Katowicach liczyłem nawet na medal. A tu 11. miejsce, czyli szału nie było... Bardzo dobrze za to wspominam atmosferę tamtych zawodów, bo przez trzy dni hala była pełna, a doping naprawdę świetny: czasem gromkie oklaski, a wtedy, gdy trzeba, cisza. Jak starter szykował zawodników do startu, to było cicho jak makiem zasiał! To był po prostu doping znawców, bo w tamtym czasie lekkoatletyka była sportem numer dwa, tuż po piłce nożnej.

Wszystkie zawody lekkoatletyczne cieszyły się tak wielką popularnością?

Pamiętam zawody na różnych stadionach, nie tylko na warszawskiej Skrze, ale też na bydgoskim Zawiszy czy Stadionie Leśnym w Sopocie, gdzie nawet na zmagania ligowe, czyli klubowe mistrzostwa Polski, przychodziło czasem po kilkadziesiąt tysięcy ludzi. Na Memoriale Kusocińskiego 25 tys. widzów nie wzbudzało nawet większego entuzjazmu.

Dlaczego Polacy tak interesowali się lekkoatletyką?

Dlatego, że sami ją uprawiali w szkole. Byliśmy wtedy inaczej edukowani, kultura fizyczna zajmowała dużo ważniejsze miejsce w edukacji. Dziś mamy 20–30 proc. absencji na lekcjach WF, co jest niestety skutkiem zmiany naszego podejścia do edukacji sportowej. Jeżeli dzieciaki nie mają obowiązkowego czworoboju lekkoatletycznego, to na lekcjach WF nie robią nic poza kopaniem piłki, może czasem nauczyciel każe pograć w siatkę, a jak są w szkole kosze, to może jeszcze w kosza, ?i tyle.

Skakał pan wzwyż już w szkole?

Oczywiście! Wszyscy skakali wzwyż, w dal, rzucali piłką palantową, pchali kulą, biegali na kilometr. Może ja miałem wyjątkowe szczęście, że miałem ojca trenera lekkoatletyki, ale w tamtych czasach sport odgrywał w szkole naprawdę ważną rolę. Do tego nie można było zamienić szkolnej lekkoatletyki na inne sporty. Startowaliśmy bowiem w zawodach międzyszkolnych i nauczyciel musiał nas do nich przygotować.

Lekkoatleci byli wtedy ludźmi rozpoznawalnymi na ulicy?

Zdecydowanie tak. Współczesnym gwiazdom sportu popularność przeszkadza. W latach PRL, przy powszechnym niedostatku, była czymś szczególnie pożądanym, ułatwiała życie, dawała dostęp do dóbr niemożliwych do zdobycia.

Rz: Dziś w Sopocie zaczynają się Halowe Mistrzostwa Świata w Lekkoatletyce. Pan startował na ostatniej organizowanej w Polsce imprezie podobnej rangi, w 1975 r. w Katowicach.

Jacek Wszoła:

Pozostało 93% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!