Korespondencja ?z Brukseli
Mieszkańcy 28 państw UE wybrali swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Według cząstkowych wyników oraz tzw. exit polls, czyli sondaży z lokali wyborczych, zwycięstwo odniosła centroprawica, która pozostanie największym ugrupowaniem w PE. Europejska Partia Ludowa dostała 211 mandatów z 751 dostępnych. Za nimi uplasowali się socjaliści i demokraci (z udziałem SLD) ze 193 mandatami. Kolejność identyczna z tą w kończącej się właśnie kadencji, ale różnica między ugrupowaniami mniejsza i więcej niepewności w pozostałych grupach politycznych.
Dobre wyniki partii radykalnych, a w szczególności skrajnej prawicy, która może utworzyć w PE nową frakcję, prawdopodobnie zmuszą dwie największe grupy polityczne do stworzenia wielkiej proeuropejskiej koalicji na wzór niemiecki. Z wyborczej arytmetyki wynika bowiem, że ani chadecy w doraźnym rynkowym aliansie z konserwatystami i liberałami, ani socjaliści w możliwej kombinacji z komunistami i Zielonymi nie mogą liczyć na stabilną większość. Chadecy będą więc zmuszeni do aliansu z socjalistami.
Kto szefem Komisji Europejskiej?
Wynik wyborów jest też wskazówką co do obsadzenia stanowiska szefa Komisji Europejskiej, najważniejszej unijnej instytucji, która ma inicjatywę ustawodawczą i stoi na straży unijnego prawa. Eurodeputowani chcieliby, żeby związek był automatyczny: jeśli wygrają chadecy, to szefem KE powinien zostać Jean-Claude Juncker, były luksemburski premier, który był twarzą kampanii EPL. A jeśli socjaliści, to Martin Schulz, przewodniczący Parlamentu Europejskiego. Do wyboru szefa KE potrzebna jest jednak zgoda szefów państw i rządów, a ci mogą wybrać innych kandydatów. Muszą jednak uszanować wynik wyborów i z pewnością szefem KE zostanie przedstawiciel zwycięskiej partii. Rada decyduje o nominacji kwalifikowaną większością głosów, choć jej szef Herman Van Rompuy wskazywał, że będzie szukał jednomyślności. W przypadku Junckera będzie to trudne. Już wcześniej przeciwko tej kandydaturze protestowała Wielka Brytania, a wczoraj do grona jej przeciwników dołączył premier Węgier Wiktor Orban. To o tyle ciekawe, że Orban należy do Europejskiej Partii Ludowej, z której nominacji Juncker został kandydatem na szefa Komisji.
– Węgrzy nie mogą poprzeć Luksemburczyka – powiedział Orban. Lider Fideszu nie lubi Luksemburga, bo jego przedstawicielka w Komisji Europejskiej Viviane Reding prowadziła przeciwko Węgrom postępowanie o naruszenie unijnego prawa za zmiany w konstytucji.