Wedle „Wprost" Giertych próbował zbierać materiały kompromitujące najbogatszych biznesmenów, by używać ich do szantażu.

Jakie redakcja ma na to dowody? Na razie wiadomo tylko, że tygodnik opublikuje nagranie sprzed trzech lat. To mocno podlana alkoholem kolacja Giertycha z obecnym współpracownikiem „Wprost" Piotrem Nisztorem, w której uczestniczył inny dziennikarz – Jan Piński, dziś redaktor naczelny „Uważam Rze".

Zdaniem „Wprost" Giertych próbował kupić od Nisztora jego niewydaną książkę o Janie Kulczyku, w której mają się znajdować informacje niekorzystne dla miliardera.

W rozmowie z „Rz" Giertych przyznaje, że chciał kupić książkę. Oferował za nią 400–450 tys zł. – Występowałem jako pełnomocnik biznesmena, który jest znajomym Kulczyka. Zależało mu, żeby książka się nie ukazała, bo mogła wpłynąć na pogorszenie stanu zdrowia ojca Kulczyka – opowiada. Twierdzi też, że Nisztor był gotowy sprzedać prawa do książki – spotykał się w tej sprawie także z Jarosławem Sroką, który dba o wizerunek Kulczyka. Nisztor zaprzecza. Przekonuje, że nie zrezygnował z publikacji książki w zamian za pieniądze. Faktem jest jednak, że książka nie ukazała się do dziś.

Giertych jako adwokat jest pełnomocnikiem lub przyjacielem kilku polityków nagranych na taśmach ujawnionych niedawno przez Nisztora we „Wprost". Po publikacji atakował redakcję, domagając się ostrych działań prokuratury wobec tygodnika. Ta wojna wkracza dzisiejszym tekstem w nową fazę. Giertych już zapowiedział, że pozwie „Wprost", a Nisztor odpowie pozwem przeciw Giertychowi.