Każdy powtarza: „Żyj i dać żyć innym". Hasło, w którym pozytyw połączył się z negatywem, tolerancja zmieszała z konformizmem i obojętnością. Uwierzyliśmy. Ba! Powtarzaliśmy to jak mantrę, jak paciorek, jak „sezamie, otwórz się". Wydawało się, że to pozwoli nam żyć. Lepiej, bardziej światowo, niwecząc schedę po komunizmie.
Jednak w praktyce w ostatnich latach slogan skrócił się do słów: „Żyj kosztem innych". Na to dał zgodę neoliberalny kapitalizm. Taka jest powszechna postawa Polaków w rzekomo wolnej Polsce. Nikt z tych, którzy dorabiają się dzięki pomijaniu praw i lekceważeniu etyki, nie dostrzega wynaturzeń.
Krzywa rośnie!
„Do wyborów poszli sfrustrowani" – tłumaczy klęskę Bronisława Komorowskiego Janusz Lewandowski, europoseł, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze, odznaczony Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski". „Ludzie, którzy sobie radzą, nie głosowali" – dodaje.
Bezczelność i pogarda.
Lewandowski mówi z pozycji Brukseli: tak fajnie wypadamy (my, Polacy) na tle innych krajów Unii Europejskiej. Bezrobocie maleje, mamy wzrost PKB i zarobków. Premier Ewa Kopacz klepie te same slogany – jest dobrze, a nawet lepiej. Jako żywo przypomina to słynne w PRL powiedzonko: „Krzywa rośnie!". Znaczy: uwierz w to, czego nie widać, bo rzeczywistość kłamie, a prawdę mówi statystyka.
Wiem, jak sobie „radzą" ludzie sztuki, nauki, małych prywatnych przedsięwzięć związanych z kulturą. To ci, którzy sprawili, że o Polsce było głośno w świecie z racji naszego potencjału twórczego. Dziś słuch o nich ginie, jeśli nie podpisali lojalki dla jedynie słusznej wizji kultury. Oni też giną. Tracą mieszkania, dorobek, tracą oszczędności, do których nie doszli. Nie mają żadnych zabezpieczeń socjalnych. Wstydzą się protestować – przecież mówiono im, że mają talent i że sztuka, kultura to posłannictwo. Więc milczą, po cichu żebrząc o pożyczki w instytucjach publicznych i w stowarzyszeniach twórczych. Bez szans na ich otrzymanie, zbywani wzgardą. O nich, wokół nich jest cicho.