Wiele wskazuje na to, że to nie koniec rewelacji z afery taśmowej. W utajnianych dotąd aktach tej sprawy znajduje się jeszcze 14 nieujawnionych rozmów z warszawskich restauracji, m.in. prezesów banków oraz byłego senatora PO. Prokuratura zapowiada, że nagrania będzie musiała udostępnić również stronom.
By uniknąć dalszych kosztów politycznych związanych z kolejnymi wyciekami, premier Ewa Kopacz w środę zmusiła do dymisji kilku kluczowych polityków, których nazwiska przewijają się w aferze taśmowej. Do przetasowań w rządzie odniósł się wczoraj prezydent elekt Andrzej Duda, który mocno zaatakował przetrzebiony dymisjami rząd. O PO mówił: – Kolejne rekonstrukcje nie przynoszą polskiemu społeczeństwu żadnych pozytywnych zmian. Pokazują, że nie tylko wyczerpał się kredyt zaufania, ale przede wszystkim, że już dawno wyczerpały się zasoby personalne w tej partii.
Wypominał rządowi skandale z ostatnich lat. – Najwyższy czas, żeby skończyły się afery, żeby Polska nie była kompromitowana na arenie międzynarodowej – stwierdził.
W zawoalowany sposób Duda reklamował też swój obóz polityczny. – Polsce są potrzebne dobre zmiany, Polacy przede wszystkim potrzebują uczciwej polityki. Wierzę w to głęboko, że będzie można zacząć zmieniać polskie państwo, że u władzy znajdą się politycy, którzy rozsądną troskę o dobro wspólne mają naprawdę na sercu – mówił.
Ale krytyka ze strony Dudy to niejedyny problem Ewy Kopacz. Premier bowiem musi znaleźć następców odchodzących ministrów, wiceministrów oraz marszałka Sejmu. Zapowiedziała, że nazwiska kandydatów ogłosi w przyszłym tygodniu.
Zapewniła też, że nieprawdziwe są plotki o przeniesieniu szefa MSZ Grzegorza Schetyny na stanowisko marszałka Sejmu. Na giełdzie nazwisk PO pojawiają się m.in. zaufana współpracowniczka premier Krystyna Skowrońska, która miałaby przeprowadzić zmiany personalne w spółkach państwowych, a także Beata Małecka-Libera lub Sławomir Neumann jako kandydaci do Ministerstwa Zdrowia. Ale nominacje mogą być niespodzianką, bo Kopacz szuka kandydatów poza partią.