– Boże Narodzenie to dla nas szczyt sezonu pielgrzymkowego. Ale co chwilę słyszę o odwoływaniu wizyt, których i tak planowano znacznie mniej niż przed laty. Już wiem, że nie przyjedzie 20 proc. turystów z zagranicy. A nie wiem, ile odwołań będzie dziś czy jutro – mówi „Rz" Wera Babun, burmistrz Betlejem.
To pierwsza kobieta na tym stanowisku. I katoliczka (na czele władz zawsze stoi tu chrześcijanin, choć tradycyjnie byli to prawosławni).
Nie znaczy to, że plac Żłóbka przed Bazyliką Narodzenia Pańskiego nie zapełni się w Wigilię i Boże Narodzenie. Ale dominować będą miejscowi. W wieczór wigilijny w bazylice pojawi się prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas. Betlejem jest jednym z kilku najważniejszych miast na Zachodnim Brzegu Jordanu, administrowanych przez Autonomię.
Przybyszów z zagranicy jest mało, bo boją się o bezpieczeństwo. Od ponad trzech miesięcy trwa nowe powstanie palestyńskie przeciwko Izraelczykom. Do ataków używane są zazwyczaj noże. Nożownik dźgnął w środę trzy osoby przy Bramie Damasceńskiej w Jerozolimie, jedna została ciężko ranna. Od połowy września zginęło 22 Izraelczyków. Izraelczycy zastrzelili około 125 Palestyńczyków, w większości byli to zamachowcy. Rząd izraelski nazywa ich terrorystami.
– Odmawiam używania takiej nazwy. Mówimy o młodych ludziach, którzy żyją bez jakiejkolwiek nadziei. W wielu przypadkach Izraelczycy do nich strzelali, choć oni nie mieli żadnego noża. Chodzi o prawo do wolności, może dla polityków to nie problem, ale młodzi ludzie chcą żyć godnie – podkreśla pani burmistrz.