Rolnicy protestują przeciwko zmianom.
Nie widzę protestujących rolników.
16 marca duża grupa demonstrowała w Warszawie przeciwko zmianom w ustawie o obrocie ziemi, która ich zdaniem na lata może zablokować rozwój rolnictwa i wstrzymać modernizację gospodarstw. Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz mówił, że ceny ziemi drastycznie spadną, że mogą ich czekać poważne problemy z dziedziczeniem ojcowizny.
To nie rolnicy protestowali, to sfrustrowani działacze PSL. W sprawie ustawy kłamali, kłamią i będą kłamać – to cały PSL. Jeżdżę na spotkania z rolnikami. Na przykład ostatnio byłem w Poświętnym i w Ostródzie. Na spotkaniach było co najmniej po 300 rolników. Po spotkaniach dostałem nawet brawa, co w rolnictwie rzadko się zdarza. Działacze z izb rolniczych poparli nasze stanowisko. Kółka rolnicze i „Solidarność" RI są również za zmianami.
W Polsce wytwarza się sztuczną atmosferę protestu. Protestują ci, którym zablokuje się nienależny zysk, albo możliwość sprzedaży ziemi cudzoziemcom.
A co jeśli ktoś chce mieszkać na wsi i kupić ziemię na wsi i tam jeździć na weekend?
Może kupić na wsi ziemię przeznaczoną w planie zagospodarowania przestrzennego na cele inne niż rolnicze, lub zostać rolnikiem.
Co będzie, jeśli Bruksela i Parlament Europejski zanegują nowe przepisy?
Nie chcemy, żeby polską wsią rządziła UE. My tu w Polsce sami chcemy stanowić o swoich prawach.
PSL mówi, że PiS chce przejąć elektorat wiejski.
Chcemy doprowadzić do sytuacji, w której polska wieś będzie godnym miejscem mieszkania i pracy polskiego rolnika.
PSL ma sto lat, wy przy nich jesteście młodą partią.
Wiemy, co było w 1991 roku jak nastąpiło przejęcie władzy w PSL i pozbawiono jej Romana Bartoszcze.
Kukiz '15 uważa, że PiS dzieli Polaków na dwie kategorie. Większość z nas, włącznie z wieloma mieszkańcami wsi, znajdzie się w grupie obywateli pozbawionych praw nabycia ziemi w swoim kraju.
Może zdobyć kwalifikacje rolnicze i nabyć ziemię. Może nabyć siedliska i grunty przeznaczone na inwestycje i tereny rekreacyjne.
Związek Banków Polskich apeluje do Agencji Nieruchomości Rolnych o zmiany w projekcie. Jego zdaniem obecna wersja ingeruje w prawo własności i może spowodować, że ANR stanie się współwłaścicielem banków.
Jest to jedna z metod przenoszenia własności, którą chcemy zablokować. Jest to sprawa udziałów w spółkach i przenoszenia własności na cudzoziemców. Jeśli będzie przenoszona ziemia ze spółki do spółki, to ANR będzie miała prawo pierwokupu lub nabycia.
Czy umowy o wolnym handlu takie jak CETA czy TTiP powinny zostać przyjęte przez Polskę?
Trwają negocjacje. Ciągle słyszymy o korzyściach wynikających z tych umów, ale ja chcę poznać ich skutki dla rolnika. Komisarz UE Phil Hogan, który był w Polsce, też był sceptycznie nastawiony do tej umowy. Stwierdził, że w obecnym kształcie jest nie do przyjęcia.
Ta umowa jest niekorzystna do Polski jeśli chodzi o rolnictwo i przetwórstwo. Stany Zjednoczone mają duże dofinansowanie do produkcji rolnej, a poza tym wykorzystują inne metody produkcji, np. z użyciem GMO.
Zaskoczyła pana reakcja opinii publicznej na zmiany w stadninie koni w Janowie?
Spotykam się z akceptacją decyzji, którą podjął prezes ANR.
Gdzie?
Wiele osób, z którymi rozmawiam, uważa, że była to słuszna decyzja. CBA wskazało, że należy dokonać zmian ze względu na niegospodarność. W piśmie CBA stwierdza, że były nadużycia, że była próba prywatyzacji wyścigów, że niesłusznie pobierano pożytki z organizacji imprez. Ponadto, dodatni wynik z działalności spółki pochodził z innych działów produkcji rolniczej, a nie z hodowli koni. Teraz jedną częścią działalności będzie kierował specjalista od zarządzania i produkcji rolniczej, a drugą od hodowli koni. Niewiedza niektórych osób i ich siła medialna spowodowały wrażenie, że w Janowie dzieje się coś złego. Zapewniam, że nic złego się nie stało. Dobra zmiana była potrzebna.
Co się stanie jeżeli okaże się, że wszystkie te zarzuty są nieprawdziwe?
Na podstawie informacji CBA oraz oceny działalności w zakresie hodowli, prezes Agencji Nieruchomości Rolnych stracił zaufanie do prowadzącego spółkę i go odwołał. Miał do tego prawo.
Nie jest to typowy przypadek miotły partyjnej?
Trzeba zmieniać kierownictwo, jeśli dochodzi do niegospodarności.
Wiadomo z jakiego powodu padły dwie ostatnie klacze? Właścicielką jednej z nich jest żona perkusisty „The Rolling Stones", więc sprawa może być głośna.
Prokuratura prowadzi postępowanie w obu przypadkach. Prokurator zlecił m.in. badanie pasz.
Jakie jest pana stanowisko w kwestii pomnika prezydenta Lecha Kaczyńskiego przed Pałacem Prezydenckim? Często brał pan udział w miesięcznicach smoleńskich razem z Jarosławem Kaczyńskim.
Po katastrofie smoleńskiej wszyscy zbierali się przed Pałacem Prezydenckim. Jest to miejsce, które powinno zostać upamiętnione. Uważam, że powinni zostać upamiętnieni wszyscy, którzy zginęli.
To będzie pomnik prezydenta czy ofiar katastrofy?
Tego nie wiem, forma jest do uzgodnienia z rodzinami tych, którzy zginęli. To nawet nie jest tak ważne dla nas, co dla historii, żeby następne pokolenia pamiętały o tym tragicznym wydarzeniu.
Nie jest za wcześniej na stawianie pomników Lechowi Kaczyńskiemu? Nie lepiej poczekać, żeby historia go oceniła?
Myślę, że historia już oceniła postać pana prezydenta, który zginał w drodze na miejsce, gdzie Polacy tak tragicznie w 1940 r. zostali zamordowani. Powtarzam, pomnik powinien być postawiony przed Pałacem Prezydenckim.
—rozmawiał Jacek Nizinkiewicz