Ołdakowski nie odnosił się do sprawy merytorycznie, ponieważ jak mówił, nie zna dobrze jej zawiłości prawnych. Podkreślił jednak, że można było ją "odsunąć w czasie i nie powodować bólu u powstańców".
- Robienie na dwa dni przed obchodami Powstania Warszawskiego kolejnego spotkania sądu czy wyznaczanie tak szybkich przez sąd terminów, nie wydaje mi się zgrabnym posunięciem - podkreślił.
Ołdakowski zwrócił też uwagę, że sprawa jest bolesna dla samych powstańców, którzy "znają generała i szanują go". - Uważają że sąd nie może tak surowo (go) traktować - podkreślił.
W czasie uroczystości związanych z rocznicą wybuchu powstania warszawskiego, które odbyły się 30 lipca w Muzeum Powstania Warszawskiego, Zbigniew Galperyn, wiceprezes Zarządu Głównego Związku Powstańców Warszawskich, zastępujący prezesa Zbigniewa Ścibora-Rylskiego, któremu na udział w uroczystości nie pozwolił stan zdrowia wystąpił w obronie generała.
- Sprawa dotyczy postawienia 99-letniego generała przed sądem lustracyjnym. Zarzutem ze strony IPN jest fakt, że przy powoływaniu na sekretarza kapituły Orderu Wojennego Virtuti Militari w 2007 roku nie ujawnił on informacji o swoich kontaktach z Urzędem Bezpieczeństwa. Przy czym należy podkreślić, że generał, przed przyjęciem tej nominacji, poinformował o tych kontaktach szefa kancelarii ówczesnego prezydenta RP oraz kanclerza kapituły - mówił Galperyn.