Gdy mróz ściśnie i potrzyma przez kilkanaście dni, bieżące dostawy z gazociągów nie są w stanie pokryć zapotrzebowania. Korzysta się wtedy z podziemnych magazynów, ale że mamy takich raptem kilka, to surowiec znika z nich błyskawicznie i szybko dochodzimy do rezerw. Kilka lat temu zdarzyło się, że w mroźną zimę ograniczono dostawy do największych przemysłowych odbiorców surowca. W ostatnich latach na typowe dla zimy zjawiska pogodowe nakładały się polityczne działania Rosji, która wykorzystywała te momenty do wywierania nacisku na Ukrainę, czasami zakręcając kurek z gazem.
W czasach pierwszych rządów PiS Polska aktywnie protestowała na arenie międzynarodowej przeciwko budowie Nord Stream. Od tej krytyki nasze bezpieczeństwo się nie poprawiło, nie przybyło nam wówczas ani gazociągów, ani magazynów gazu. Rozpoczęto jedynie planowanie budowy gazoportu. Nową infrastrukturę przesyłową – ponad 1000 km nowych gazociągów – zbudowano w dużej mierze dzięki funduszom z UE w czasie rządów PO.
Deadline w 2022 roku
W ostatnich latach nasze możliwości magazynowania gazu (odpowiada za to PGNiG) się zwiększyły, ale tylko nieznacznie. Zbudowano terminal LNG, który co prawda z opóźnieniami, ale jednak zaczął działać i odbiera ładunki gazu skroplonego w Świnoujściu.
Polska zużywa rocznie około 16 mld m sześc. gazu, 9 mld dostarcza nam Gazprom, 4 mld wydobywamy ze złóż własnych, a pozostałą ilość surowca kupujemy od zagranicznych traderów, m.in. przez interkonektor (łącznik międzysystemowy) w Lasowie na granicy z Niemcami, oraz za pomocą rewersu wirtualnego na tranzytowym gazociągu jamalskim, który biegnie przez Polskę z Białorusi do Niemiec. Umowa z rosyjskim monopolistą na dostawy surowca wygasa w 2022 roku. Do tego czasu te 9 mld gazu Polska chce sprowadzać z innych kierunków, głównie przez Bałtyk, przez Bramę Północną, którą ma tworzyć terminal LNG i rurociąg Baltic Pipe.
Terminal ma przepustowość 5 mld m sześc. rocznie, a podczas jego budowy przygotowano miejsce pod budowę kolejnego zbiornika, dzięki czemu zdolności regazyfikacji surowca wzrosną do 7,5 mld m sześc. rocznie. To oczywiście w teorii, bo europejskie gazoporty rzadko kiedy mają obciążenie przeładunku przekraczające 70 proc. możliwości.