Michał Niewiadomski: Jak uniezależnić się od Gazpromu?

Temat dywersyfikacji kierunków, dostaw i dostawców gazu wraca niemal z każdą zimą.

Aktualizacja: 03.11.2016 06:27 Publikacja: 01.11.2016 18:26

Gazoport w Świnoujściu ma obecnie przepustowość 5 mld m sześc. gazu. Rząd chce go rozbudować, by jeg

Gazoport w Świnoujściu ma obecnie przepustowość 5 mld m sześc. gazu. Rząd chce go rozbudować, by jego przepustowość wzrosła do 10 mld m sześc.

Foto: materiały prasowe

Gdy mróz ściśnie i potrzyma przez kilkanaście dni, bieżące dostawy z gazociągów nie są w stanie pokryć zapotrzebowania. Korzysta się wtedy z podziemnych magazynów, ale że mamy takich raptem kilka, to surowiec znika z nich błyskawicznie i szybko dochodzimy do rezerw. Kilka lat temu zdarzyło się, że w mroźną zimę ograniczono dostawy do największych przemysłowych odbiorców surowca. W ostatnich latach na typowe dla zimy zjawiska pogodowe nakładały się polityczne działania Rosji, która wykorzystywała te momenty do wywierania nacisku na Ukrainę, czasami zakręcając kurek z gazem.

W czasach pierwszych rządów PiS Polska aktywnie protestowała na arenie międzynarodowej przeciwko budowie Nord Stream. Od tej krytyki nasze bezpieczeństwo się nie poprawiło, nie przybyło nam wówczas ani gazociągów, ani magazynów gazu. Rozpoczęto jedynie planowanie budowy gazoportu. Nową infrastrukturę przesyłową – ponad 1000 km nowych gazociągów – zbudowano w dużej mierze dzięki funduszom z UE w czasie rządów PO.

Deadline w 2022 roku

W ostatnich latach nasze możliwości magazynowania gazu (odpowiada za to PGNiG) się zwiększyły, ale tylko nieznacznie. Zbudowano terminal LNG, który co prawda z opóźnieniami, ale jednak zaczął działać i odbiera ładunki gazu skroplonego w Świnoujściu.

Polska zużywa rocznie około 16 mld m sześc. gazu, 9 mld dostarcza nam Gazprom, 4 mld wydobywamy ze złóż własnych, a pozostałą ilość surowca kupujemy od zagranicznych traderów, m.in. przez interkonektor (łącznik międzysystemowy) w Lasowie na granicy z Niemcami, oraz za pomocą rewersu wirtualnego na tranzytowym gazociągu jamalskim, który biegnie przez Polskę z Białorusi do Niemiec. Umowa z rosyjskim monopolistą na dostawy surowca wygasa w 2022 roku. Do tego czasu te 9 mld gazu Polska chce sprowadzać z innych kierunków, głównie przez Bałtyk, przez Bramę Północną, którą ma tworzyć terminal LNG i rurociąg Baltic Pipe.

Terminal ma przepustowość 5 mld m sześc. rocznie, a podczas jego budowy przygotowano miejsce pod budowę kolejnego zbiornika, dzięki czemu zdolności regazyfikacji surowca wzrosną do 7,5 mld m sześc. rocznie. To oczywiście w teorii, bo europejskie gazoporty rzadko kiedy mają obciążenie przeładunku przekraczające 70 proc. możliwości.

Brakujący gaz Polska chce sprowadzać rurą Baltic Pipe. Ma nią być tłoczony surowiec z szelfu norweskiego. Blisko 300 km rurociągu ma biec pod dnem Bałtyku z Niechorza w okolice Kopenhagi. Ale aby zasilić te rurę w norweski gaz, trzeba wybudować ponad 500 km gazociągu Skanled, który – poprowadzony wzdłuż wybrzeża Norwegii i Szwecji do Danii.

Kilka tygodni temu podczas kongresu Eco Energy Summit Piotr Woźniak, prezes PGNiG, przyznał, że bez gazowego połączenia Norwegii z Danią budowa Baltic Pipe nie ma sensu. Prawdą jest, że taką niepodłączoną do złóż rurę mogliby wykorzystać Rosjanie do przesyłania swojego gazu z Nord Stream do Danii. Zgodnie z unijną zasadą TPA (Third Party Access) – dostępu do infrastruktury stron trzecich – operator takiego gazociągu miały obowiązek udostępnić wolne przepustowości Gazpromowi. Obecnie trwają rozmowy Gaz-Systemu z operatorami z Danii i Norwegii w sprawie budowy połączenia. Z końcem roku mamy poznać szczegóły. Bez znaczących środków z UE i zaangażowania Norwegów w projekt Brama Północna nie otworzy się na oścież. Czy do 2022 r. uda się zbudować obie rury ? Raczej wątpliwe.

W oczekiwaniu na finał tej inwestycji Polska, chcąc przestać kupować tak dużo gazu od Rosjan, musi pomyśleć o alternatywnych drogach zaopatrzenia w surowiec. Obecnie rozpatrywany jest projekt rozbudowy terminalu LNG nie tylko o trzeci, ale i o czwarty zbiornik – tak by sprowadzać 10 mld m sześc. gazu rocznie. Analizowany jest również projekt wynajęcia na kilka lat pływającego terminalu LNG, na którym odbywa się proces zmiany stanu skupienia gazu z ciekłego na lotny, oraz magazynowanie surowca (taki terminal zacumowany jest w litewskiej Kłajpedzie – Floating Storage Regasification Unit – FSRU). Pływający terminal według planów może stanąć w okolicy Gdańska i 2–3 mld m sześc. gazu odbierać z morza.

Geopolityczna zmiana

Tomasz Stępień, nowy szef Gaz-Systemu, chce zrealizować ambitny plan stworzenia w Polsce hubu gazowego dla regionu. Jeśli do 5–7 mld m sześc. gazu, które możemy sprowadzać przez terminal w Świnoujściu, dodamy 10 mld z Baltic Pipe, to okazuje się, że mamy gaz nie tylko dla siebie, ale i dla naszych sąsiadów. Przede wszystkim Ukrainy, która przestała kupować gaz od Gazpromu i zaopatruje się w surowiec dzięki dostawom przez Słowację, Węgry i Polskę.

Do stworzenia hubu potrzebna jest infrastruktura przesyłowa, interkonektory na granicy z naszymi sąsiadami oraz magazyny. Obecnie na Ukrainę możemy przesłać 1,6 mld m sześc. gazu rocznie, ale Gaz-System stara się pozyskać z UE pieniądze na rozbudowę połączenia w Drozdowiczach-Hermanowicach do 5–8 mld m sześc. Kolejne połączenia planowane są ze Słowacją oraz Litwą. Ważnym elementem takiego hubu jest platforma handlowa – na szczęście mamy naszą Towarową Giełdę Energii, która ma poważną pozycję w regionie i z każdym rokiem rośnie wolumen surowca, którym obraca.

Ostatnim elementem są magazyny. To nasz słaby punkt. Ale olbrzymie powierzchnie magazynowe znajdują się na Ukrainie w okolicach Lwowa. Taki polsko-ukraiński hub gazowy tworzyłby geopolityczną zmianę w regionie. Gaz zmieniłby dotychczasowy kierunek tłoczenia. Nie płynąłby już ze wschodu, ale z północnego zachodu.

Jamalski koń trojański

Jest jeszcze jedno poważne zagrożenie. To tranzytowy gazociąg jamalski, którym płynie przez Polskę rosyjski surowiec na Zachód. Bez względu na to, czy Rosjanie do spółki z Niemcami wybudują kolejne dwie nitki Nord Stream, tranzytowa rura stanowi poważne wyzwanie – przede wszystkim dla PGNiG. Oto bowiem, jeżeli nasz gazowy gigant nie przedłuży umowy z rosyjską spółką, Gazprom, mając do dyspozycji gazociąg, może próbować sprzedawać gaz po konkurencyjnych cenach firmom, które zajmują się w Polsce handlem surowcem.

PGNiG ma zatem kilka lat na to, by przygotować się do dywersyfikacji nie tylko infrastrukturalnie, ale i cenowo, aby być konkurencyjnym. To również wyzwanie dla Gaz-Systemu i Urzędu Regulacji Energetyki, by koszty funkcjonowania terminalu w Świnoujściu poprzez taryfy nie obciążyły zbytnio całościowej ceny gazu, który chce sprowadzać do Polski nasz gazowy gigant.

Chcąc wyjść z rosyjskiej strefy wpływów gazowych, musimy się do tego dobrze przygotować. Bruksela może być naszym sprzymierzeńcem nie tylko w kwestiach prawnych, ale i finansowych. Warto wykorzystać do tego Donalda Tuska, który stając do wyborów na szefa Rady Europejskiej, niósł na sztandarze ideę unii energetycznej.

Warto również pamiętać, że polityka energetyczna Federacji Rosyjskiej jest jednym z elementów polityki zagranicznej Kremla. Warto, by minister Piotr Naimski, odpowiedzialny za infrastrukturę energetyczną, przekonał szefa MON Antoniego Macierewicza do wzmocnienia marynarki wojennej RP. To najbardziej zaniedbany rodzaj sił zbrojnych w naszym kraju. A to właśnie na marynarce spoczywa odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa morskich szlaków transportu surowców energetycznych. By Brama Północna mogła działać, musi być dobrze chroniona.

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!