Ukończywszy w 1823 roku swoją mszę Beethoven napisał w nagłówku partytury: „Z serca – oby z kolei trafiła do serca”.
„Missa solemnis” powstała w ostatnim okresie życia twórcy, gdy był chory, głuchy, zadłużony po uszy i użerał się z wydawcami lub kolejnymi gospodyniami. Na dodatek w Wiedniu mówiono już, że Beethoven po prostu się skończył. I oto wtedy dał światu swe największe dzieła – IX symfonię oraz właśnie „Missa solemnis”.
To dzieło wybrano na początek tegorocznego festiwalu. Orkiestrę Sinfonietta Cracovia i chór Filharmonii Narodowej w niedzielny wieczór poprowadzi dawno nieoglądany w Warszawie Kazimierz Kord. W kwartecie solistów pojawi się zaś bas René Pape. Niemiecki śpiewak, obdarzony pięknym, głębokim głosem, to jedno z najznakomitszych nazwisk w światowej wokalistyce. Jego specjalnością jest muzyka Mozarta i Beethovena, ale świetnie radzi sobie także w operach Verdiego.
Drugiego dnia pojawią się kolejni znakomici wykonawcy: Filharmonia Monachijska z solistką Viviane Hagner. Za plecami Berlińskich Filharmoników monachijczycy skutecznie starają się być drugą niemiecką orkiestrą; na Festiwalu Beethovenowskim zagrali sześć lat temu, gdy jeszcze odbywał się w Krakowie.
Stałym gościem tej imprezy jest natomiast pianista Rudolf Buchbinder, który od kilku lat zaprasza do posłuchania sonat Beethovena, w poniedziałek zagra pięć kolejnych.