Ta grupa bez trudu zapełnia sale na całym świecie, ale sukces byłby niemożliwy bez wsparcia technologii. Aby móc podziwiać grupę szaleńczo stepujących tancerzy, grających na wszystkim, co nie wydaje nam się instrumentem (kubły, rury itp.), sala musi być dobrze nagłośniona.
Na całym świecie stepujący tancerze podkuwają sobie buty, ale efekt tupania jest za cichy, by popis mógł usłyszeć ktoś siedzący w dalekim – np. 18. – rzędzie. STOMP postawił na techników, którzy starannie wybierają im sale i podłogi. Aby wszystkie odgłosy były dobrze słyszalne, akustycy montują dziesiątki superczułych mikrofonów nad całą sceną. To dzięki nim widzowie słyszą szuranie mioteł i muzykę tworzoną z otwieranych i zamykanych zapalniczek Zippo czy szelest kart do gry. Show jest więc możliwy do wystawiania w dużych obiektach – takich jak Sala Kongresowa (2800 miejsc). Tu w tym tygodniu widowisko pokazane będzie pięciokrotnie (od 12 do 15 marca).
Jak jednak narodził się pomysł na stworzenie widowiska „tańczących sprzątaczy”?
STOMP powstał po 9-letniej współpracy Luke’a Creswella i Steve’a McNicholasa, którzy działali w formacji Pooklesnackenburger. Tutaj dopracowali unikatową technikę gry na pokrywach od metalowych kubłów na śmieci.
Przez trzy lata, od 1987 do 1990 roku, Creswell wystawił cztery duże spektakle-happeningi na świeżym powietrzu. Najbardziej znany był „Beat the Clyde”, w którym orkiestra perkusyjna płynęła pontonem. Kolejny to „Heineken Hove Lagoon Show” z performerami, chórem festiwalu w Brighton i sekcją smyczkową. To właśnie podczas realizacji tego pokazu Luke Creswell ze 120-osobowej grupy wybrał wykonawców, którzy stali się później trzonem formacji STOMP. Po znalezieniu pozostałych muzyków Luke i Steve wyprodukowali i wyreżyserowali pierwszy spektakl STOMP – premiera odbyła się w 1991 roku w Assembly Rooms w Edynburgu.