Staniszkis: PO celowo stawia na dryfowanie

W PO nie ma tam zbyt wielu kandydatów na premiera, a Schetyna jest z nich najlepszy - mówi prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog i politolog

Aktualizacja: 02.01.2010 10:51 Publikacja: 01.01.2010 18:56

prof. Jadwiga Staniszkis

prof. Jadwiga Staniszkis

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch

[b]Rz: Co pani, jako nasz tradycyjny noworoczny gość, przewiduje na 2010 rok? Czy Donald Tusk zdecyduje się kandydować na prezydenta?[/b]

[b]prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog i politolog:[/b] Ciągle nie wiem. Ale jakaś konfiguracja z Janem Krzysztofem Bieleckim byłaby bardzo ryzykowna, choćby ze względu na głosy mówiące o sposobie jego funkcjonowania jako prezesa Pekao SA. „Gazeta Polska” napisała o tym bardzo konkretny artykuł, w którym podważa jego profesjonalizm. Sądzę więc, że układ Tusk prezydentem, a Bielecki premierem nie byłby tak łatwy do przeprowadzenia.

Jednak na początek ważne zastrzeżenie. Coś się stało ze sposobem uprawiania polityki w Polsce. Tak że naprawdę trudno jest przewidywać.

[b]Skąd ta trudność?[/b]

Jest krótki horyzont czasowy politycznych decyzji i reaktywność na bodźce z różnych stron, brak politycznego projektu. Są chaos i doraźność. Brak koncepcji i dryfowanie. Co więcej, po stronie Platformy pojawił się nowy element. Mianowicie legitymizowanie się własną niemożnością. To znaczy uzasadnianie tego, że niewiele się dzieje, bo winny jest prezydent. Dryf jest świadomą strategią zdejmowania z siebie odpowiedzialności.

[b]To już chyba się działo w 2008 roku?[/b]

Ale w ostatnich czasach stało się myślą programową Platformy. I stało się też coś w społeczeństwie – pojawiło się poczucie, że polityka niewiele może i nie warto od niej zbyt wiele oczekiwać. Należy się więc przestawić na indywidualne strategie. Na rodzinę, na bliskie osoby, które samodzielnie szukają rozwiązań. W tej sytuacji dryfowanie rządów Platformy jeszcze się pogłębiło, bo jest bezkarne. Chociaż mamy teraz spadek notowań rządu, tąpnięcie, które może oznaczać zmianę trendu.

[b]Rok temu chciała pani, żeby Jarosław Kaczyński odseparował się od Lecha. Żeby nie poświęcał Prawa i Sprawiedliwości na rzecz przyszłej prezydentury brata. Czy to pani życzenie choć trochę się spełniło?[/b]

Były takie momenty, choć raczej werbalne. Ale pojawiło się też coś innego: Jarosław Kaczyński dyscyplinujący Lecha, który wielokrotnie chciał coś zrobić i został powstrzymany.

[b]Kiedy to dyscyplinowanie Lecha przez Jarosława pani zauważyła?[/b]

Choćby przy traktacie lizbońskim. Prezydent chciał go podpisać wcześniej, został przez brata powstrzymany. Podobnie chyba było przy pomyśle premiera zmiany konstytucji i wyborów prezydenta przez parlament. Mówił o tym Paweł Śpiewak (socjolog i były poseł PO – red.), sugerując, że miała to być oferta dla Lecha Kaczyńskiego przedłużenia o rok jego prezydentury. W tym scenariuszu wydawałoby się, że Lech skłaniał się, by tę ofertę przyjąć, poświęcając tym razem PiS.

[b]Nawet jeśli przyjąć, że taka oferta była, to została przez prezydenta od razu odrzucona.[/b]

Możliwe. Ale na pewno czuje się napięcie między bratem, liderem partii, a bratem, prezydentem. I czują to przede wszystkim członkowie PiS, co jest jednym z problemów tej partii.

[b]Przewidywała pani, że może powstać „luka na prawicy”, spowodowana m.in. buntem młodych w PiS, którzy różnych rzeczy w partii nie akceptują. To napięcie ma z tym związek?[/b]

[wyimek]Sprawa stoczni jest znacznie poważniejsza niż afera hazardowa [/wyimek]

To tylko jeden z elementów. Ale ci młodsi posłowie, tacy jak Paweł Kowal, Paweł Poncyljusz, Mariusz Kamiński, są bardziej proeuropejscy, także charakterologicznie. Dla nich taka formuła jałowej opozycji jest męcząca. Zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. I nie chcą być opozycją symboliczną, działającą na zasadzie „nie, bo nie”, tylko proponować własne rozwiązania, i to rozwiązania nowoczesne. To jest nadal głęboka kontestacja, ale nie przełożyła się na nowe inicjatywy.

[b]A Ludwik Dorn?[/b]

Dorn raczej się dołączył do tego, co było wcześniej, czyli do Polski XXI. Gdy tworzy się coś nowego, to szansą przebicia się jest czysta formuła. A tego chyba tam brakuje. Wizją Dorna – tak sądzę – jest zastąpić po wyborach jako języczek u wagi PSL w koalicji z PO. Ale inni liderzy Polski Plus raczej nie widzą się w takiej koalicji. Uważają, że jest to może projekt racjonalny, ale zbyt kosztowny psychicznie i politycznie.

[b]Jaką partią okazała się Platforma po drugim roku rządzenia?[/b]

Te dwa lata władzy pokazały, że PO jest przede wszystkim partią władzy, i to taką partią, która stała się atrakcyjna dla małomiasteczkowych przedsiębiorców i ludzi szukających nowej formuły kapitalizmu politycznego. Jeśli szefem Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych do eurowyborów był Krzysztof Lisek, który prowadził w małym miasteczku biuro podróży, to pokazuje wymiar PO. Taka jest właśnie polska klasa średnia.

[b]Czy w wyborach samorządowych ktoś wypłynie? Na przykład partia Ludwika Dorna i Kazimierza Ujazdowskiego?[/b]

Mają szanse na wzięcie góra 7 proc. w wyborach parlamentarnych. Mogą uzyskać więcej niż PSL. Zakładam, że Platforma wygra. Ale wtedy zacznie się walka w Polsce Plus, jak użyć tej pozycji, z kim tworzyć koalicję.

Natomiast w wyborach samorządowych będą wygrywały różne lokalne komitety, jakoś partyjnie afiliowane, ale znacznie luźniej niż poprzednio. Loga partyjne będą bardziej ciężarem niż pomocą. Odpaństwowienie powoduje, że polityka centralna staje się jeszcze bardziej archaiczna dla lokalnych aktorów.

[b]Czyli wybory samorządowe są sporą szansą dla PSL, które opiera się na lokalnych działaczach?[/b]

PSL będzie się starał0 ugruntować w samorządach, gdzie jest więcej władzy. Ta partia dość zręcznie się dystansuje od zygzaków, szamotaniny rządu. Na poziomie samorządowym nie powinna stracić, ale może stracić na poziomie parlamentarnym.

[b]Czy wydaje się pani w ogóle możliwe, by premier Donald Tusk nie wystartował?[/b]

Tusk, mimo wysokich notowań, jest złym premierem. Ten rząd nie działa jako zespół. Z wyjątkiem ministrów pracy Jolanty Fedak i finansów Jacka Rostowskiego, którzy zaczęli ze sobą współpracować, nie ma między członkami tego gabinetu synergii. Ministrowie nie działają według jakiegokolwiek planu. Autorskie pomysły wyskakują nagle w ministerstwach. Początkowo Tusk jest zaskoczony. Potem traktuje reakcje na te pomysły jako sondaż. I w zależności od tych reakcji ścięty do połowy projekt ewentualnie zaczyna realizować. Nie jest ani przywódcą, ani dobrym premierem. Ta jego pasywność i reaktywność jest w dużym stopniu narzucona przez niego samego. Ale wynika też z cech osobowościowych. Z takimi cechami lepiej by już się sprawdzał jako prezydent.

[b]To skąd pani wątpliwość, czy na pewno będzie kandydował?[/b]

Może on myśli o sobie inaczej. Może myśli, że jest superpremierem. Jego dwór, który wie, że prawdziwa władza i multum stanowisk jest w rządzie, woli, by tam pozostał.

[b]Jeżeli nie Tusk, to kto?[/b]

Moim zdaniem Grzegorz Schetyna, ale został spalony.

[b]Z całym szacunkiem, ale chyba pani żartuje? Rok temu bardzo chwaliła pani Schetynę jako wicepremiera i ministra. Zastanawiałyśmy się, czy to, że jest uważany za profesjonalnego i sprawnego, nie będzie jego „śmiertelną zaletą”, która sprawi, iż premier się go pozbędzie z rządu. I to się potwierdziło.[/b]

I to jest tylko minus dla Tuska. Akurat Schetyna był człowiekiem pracy zespołowej, umiał rozdzielać kompetencje. Miał plan pracy, który systematycznie realizował. Ale chyba się nie zrozumiałyśmy. Chciałam powiedzieć, że Schetyna może zostać premierem, nie zaś kandydatem na prezydenta. Może się jeszcze wiele zdarzyć. W PO są głosy, że jednak brakuje jego zdolności organizacyjnych. Nie ma tam zbyt wielu kandydatów na premiera, a on jest z nich najlepszy.

[wyimek]Czuje się napięcie między bratem, liderem partii, i bratem, prezydentem [/wyimek]

[b]To może dlatego jest ostatni w kolejce. Jeśli miałaby pani obstawiać, kto wystartuje w wyborach prezydenckich, to kogo by pani wymieniła?[/b]

Nie wiem też do końca, czy Lech Kaczyński wystartuje. Myślę, że ma świadomość, iż jest to niewdzięczna rola. To jego osobiste i takie serdeczne angażowanie się w Litwę, w Ukrainę, w Gruzję nie przyniosło żadnych efektów.

[b]Jeśli nie Lech Kaczyński, to kto?[/b]

Jeśli nie Lech Kaczyński, to i nie Donald Tusk. Tylko na przykład Bronisław Komorowski. Bo Komorowski z Kaczyńskim by przegrał, dlatego Tusk nie zdecyduje się raczej na jego wystawienie. Ale ewentualnie może wygrać z kimś innym. Takie personalne rozdanie musiałaby poprzedzić umowa Komorowski – Tusk, że zmieniamy konstytucję, dając więcej władzy rządowi, czyli premierowi Tuskowi.

[b]Ale jeszcze niedawno mówiła pani, że wybory prezydenckie w sposób oczywisty wygra Tusk. To jak to jest?[/b]

Jeśli będzie kandydował, to wygra. Ale nie jestem przekonana, czy będzie kandydował. I wówczas, tak jak powiedziałam, ogromne szanse ma Lech Kaczyński. Albo Włodzimierz Cimoszewicz, jeśli się zdecyduje. Bo ludzie nie chcą mieć i prezydenta, i premiera z PO. Ja też tego nie chcę.

[b]W pewnym momencie naszej rozmowy wydawało mi się, że wcale nie wyklucza pani wyborów parlamentarnych jeszcze w tym roku.[/b]

Gdy jest oczekiwany spadek notowań PO, to w interesie tej partii jest przeprowadzenie wyborów parlamentarnych zaraz po prezydenckich. Po to, by pociągnąć sukcesem „prezydenckim” także wybory parlamentarne.

[b]Dlaczego uważa pani, że sondażowe tąpnięcie Platformy i rządu jest sprawą rozwojową?[/b]

Sprawa stoczni jest znacznie poważniejsza niż hazardowa. Stocznia była początkiem, a afera hazardowa była tylko zapalnikiem. Zaczęła przywoływać pamięć o innych wydarzeniach. To będzie dalej ściągać poparcie dla PO w dół. Platforma wygra, ale różnica między PO a PiS będzie minimalna. Co więcej: unijny Trybunał Sprawiedliwości w Luksemburgu orzekł niedawno, że pomoc państwa dla firmy, której jest ono właścicielem, jest dozwolona. Gdyby Polska weszła w taki spór z Komisją Europejską, jak zrobiła to Francja, to polskie stocznie byłyby uratowane. Jeszcze raz zawiniła indolencja polskiego państwa.

[b]To czym się zakończy 2010 rok? Proszę o odpowiedź w kilku słowach.[/b]

Tusk prezydentem, a Schetyna, tak czy owak, premierem.

[b]Rz: Co pani, jako nasz tradycyjny noworoczny gość, przewiduje na 2010 rok? Czy Donald Tusk zdecyduje się kandydować na prezydenta?[/b]

[b]prof. Jadwiga Staniszkis, socjolog i politolog:[/b] Ciągle nie wiem. Ale jakaś konfiguracja z Janem Krzysztofem Bieleckim byłaby bardzo ryzykowna, choćby ze względu na głosy mówiące o sposobie jego funkcjonowania jako prezesa Pekao SA. „Gazeta Polska” napisała o tym bardzo konkretny artykuł, w którym podważa jego profesjonalizm. Sądzę więc, że układ Tusk prezydentem, a Bielecki premierem nie byłby tak łatwy do przeprowadzenia.

Pozostało 94% artykułu
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!
Wydarzenia
100 sztafet w Biegu po Nowe Życie ponownie dla donacji i transplantacji! 25. edycja pod patronatem honorowym Ministra Zdrowia Izabeli Leszczyny.
Wydarzenia
Marzyłem, aby nie przegrać
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Materiał Promocyjny
4 letnie festiwale dla fanów elektro i rapu - musisz tam być!