Nastolatka smakuje życie

Reżyserka Lone Scherfig o swoim filmie "Była sobie dziewczyna", który zdobył trzy nominacje do Oscarów

Aktualizacja: 18.03.2010 00:29 Publikacja: 16.03.2010 17:03

Nastoletnia Jenny (Carey Mulligan) traci głowę dla starszego od niej Davida (Peter Sarsgaard)

Nastoletnia Jenny (Carey Mulligan) traci głowę dla starszego od niej Davida (Peter Sarsgaard)

Foto: Gutek Film

[b]Film "Była sobie dziewczyna" powstał na podstawie wspomnień brytyjskiej dziennikarki Lynn Barber, ale Nick Hornby zmodyfikował w scenariuszu jej postać.[/b]

[wyimek][b][link=http://www.rp.pl/galeria/9146,1,448042.html]Fotosy z filmu[/link][/b][/wyimek]

[b]Lone Scherfig:[/b] Filmowa Jenny jest mniej sarkastyczna i ironiczna, znacznie bardziej naiwna i ciepła. Także jej stosunki z dorosłym uwodzicielem są inne. Po latach Lynn określała go w swojej autobiograficznej książce jako pedofila. Ja wolałam opowiedzieć o miłości, która może nie przyszła do obojga w tym samym momencie, ale jednak ich łączyła.

[b]Czy Barber uczestniczyła w powstawaniu tego obrazu?[/b]

Przyjechała na plan, obejrzała dekoracje – wnętrze swojego domu, szkołę, i była bardzo wzruszona. Podobał jej się również film, choć przyznaję, że bałam się jej reakcji.

[b]A co panią skłoniło do opowiedzenia o brytyjskiej lolitce, która w latach 60. wchodziła w życie u boku trzydziestokilkuletniego mężczyzny? [/b]

To fascynująca historia dziejąca się w fascynującym czasie. W Anglii następowały wtedy ogromne zmiany. Kraj starał się zrzucić brzemię wojny i trudnych wspomnień. Młodzi mieli apetyt na życie, sztukę, muzykę. Byli zbuntowani, słuchali piosenek Beatlesów, zaczynali głośno mówić o seksie. Rodziło się pokolenie, które miało się stać generacją dzieci kwiatów.

[b]Czy trudno było pani pokazać brytyjskie, klasowe społeczeństwo? Pani rodzinna Dania jest przecież krajem bardzo demokratycznym.[/b]

Dużo czasu poświęciłam na prace dokumentacyjne. Różnice w stylu życia ludzi ubogich i bogatych rzeczywiście są znacznie większe w Anglii niż w moim kraju. Ale tym ciekawsze było to doświadczenie.

[b]"Była sobie dziewczyna" jest opowieścią o dojrzewaniu – o uczennicy odkrywającej świat i własną seksualność. Ale też pokazuje pani piękny czas, w którym obcowanie ze sztuką, a nie pieniądze decydowały o pełni życia.[/b]

Tak wtedy było. Jenny marzyła o wolności i o ucieczce od monotonii codziennego bytowania. Rozwijała się. Chciała studiować na uniwersytecie, już nie dla usatysfakcjonowania ojca czy nauczycieli, tylko dla siebie samej.

[b]Czy we współczesnej młodzieży widzi pani ten sam głód sztuki i poznawania świata?[/b]

Tak, ale teraz łatwiej go zaspokoić. W latach 60. dużo czasu młodzi ludzie spędzali w domach. Nie podróżowali tyle. Jenny wiedziała, że jeśli nie wsiądzie do samochodu poznanego przypadkiem mężczyzny, życie przejdzie obok niej. Poza tym dzisiaj nikogo już tak nie dziwi inność. W latach 60. trzeba było mieć wiele siły, żeby zerwać z konwencją i zrobić krok ku samodzielności.

[b]Debiut "Włoski dla początkujących" nakręciła pani według zasad Dogmy. W następnych filmach odstąpiła pani od nich. Podobnie jak twórcy tego nurtu – von Trier, Vinterberg, Kragh-Jacobsen. [/b]

W szkole filmowej uczyliśmy się na dziełach włoskich, polskich, rosyjskich reżyserów. Ale byliśmy młodzi, zbuntowani. Dlatego staraliśmy się uwolnić od klasycznych reguł filmowania, zrewolucjonizować kino, tchnąć w nie prawdę. Ale potem dojrzeliśmy do kreacji, wykorzystania sztucznego światła, nie tylko odzwieciedlania, lecz również analizowania rzeczywistości.

[b]Kino duńskie odnosi dzisiaj imponujące sukcesy. Czym pani tłumaczy wielką siłę małej kinematografii? [/b]

Mamy znakomity system wspierania kinematografii przez państwo. Korzystamy z funduszy na rozwój projektów i na produkcję. Dużo zawdzięczamy szkole filmowej, o której wspominałam. Niewiele jest w Europie takich uczelni. Łódzki wydział reżyserii słynie z wysokiego poziomu, ale jest chyba od naszego bardziej akademicki. W Kopenhadze stawiamy na praktykę. I zespołowość: artyści są zwykle samotni, a my zawsze potrafiliśmy ze sobą rozmawiać. Do dzisiaj czujemy się grupą. Oglądamy swoje filmy bez zazdrości, cieszymy się z sukcesów kolegów. Pomagamy sobie.

[b]"Była sobie dziewczyna" miała trzy nominacje do Oscara, m.in. w kategorii najlepszy film.[/b]

To wyróżnienie, które pozwala uwierzyć w siebie. Może dzięki niemu uda mi się kiedyś zrobić obraz o większym rozmachu.

[b]Kupi panią Ameryka?[/b]

Od jakiegoś czasu pracuję nad projektem, który chciałabym zrealizować w Stanach. Ale o kupowaniu na stałe nie ma mowy. Należę do Europy i tutaj chcę pracować.

[i]rozmawiała Barbara Hollender[/i]

Wydarzenia
RZECZo...: powiedzieli nam
Materiał Promocyjny
Garden Point – Twój klucz do wymarzonego ogrodu
Wydarzenia
Czy Unia Europejska jest gotowa na prezydenturę Trumpa?
Wydarzenia
Bezczeszczono zwłoki w lasach katyńskich
Materiał Promocyjny
GoWork.pl - praca to nie wszystko, co ma nam do zaoferowania!